Nie chodzi nawet o to, że film mnie ani razu nie rozśmieszył... Oglądałem już wiele komedii w których się nie roześmiałem, a mimo to chętnie do niektórych wracam. Po prostu poziom żartów był żenujący albo po prostu suchary straszne. Scena z Rogenem gadającym z Jezusem to jeden z największych sucharów jakie kiedykolwiek widziałem. Poza tym fajnie jakby w filmie panowała jakakolwiek fabuła - panowie tylko latają po mieście, piją i jarają. Dwójeczka za Nowy Jork i świąteczny klimat.