Nic dodać nic ująć. Muza, reżyseria, fabuła.
Gdzieś pod koniec zaczyna już świtać kto może być mordercą, ale to do samego końca trzyma nas przy filmie. Jedyne do czego można się przyczepić to nierówna gra jednego aktora. W wypadku czego czasami sceny z jego udziałem wyglądają komicznie.