PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31821}
6,5 501
ocen
6,5 10 1 501
Cimarron
powrót do forum filmu Cimarron

Filmy Chaplina, Griffitha, komedie Keatona pokazuja, ze era kina niemego i wczesne filmy ery dzwieku przyniosly wiele wybitnych dziel. Takze kilka Oscarow dla najlepszego filmu roku przypadlo filmom dobrym (Ludzie w hotelu) i wybitnym (Na zachodzie bez zmian). Mozna by zatem oczekiwac, ze Oscar dla najlepszego filmu roku swiadczy o artyzmie tego filmu. Nic bardziej mylnego! Cimarron (obok Zielonej doliny z 1940 i Najwiekszego widowiska swiata z 52) to najgorszy nagrodzony film w historii nagrod Akademii. Dla mnie jeden z najgorszych filmow jakie mialem okazje obejrzec...
OKROPNA, narcystyczna, rodem z kina niemego, przerysowana od A do Z rola Richarda Dixa, stereotypy (chyba najbardziej rasistowski oscarowy film w historii) i filmowe klisze i absurdy (jak ten gdy bohater Dixa znika na 25 lat; "filthy Indians"; jedyny czarnoskory bohater to polglowek) powoduja ze ciezko wysiedziec 2h. Filmu nie ratuja nawet dobre role Irene Dunne i Edny May Olivier. Ten sztucznie udramatyzowany film, ze scenami, ktore luzno sa ze soba powiazane najpewniej ocalal od zapomnienia z powodu zdobytego w 1931 roku Oscara.
Okropny, okropny film! Przed 'zerowa' nota ratuje go tylko inscenizacyjny rozmach i swietna jak na lata 30-te scenografia.

ocenił(a) film na 6
Qmid

Dla mnie to najgorszy film nagrodzony Oskarem za film roku, słabszy nawet od "Największego widowiska" ("Zielonej doliny" jeszcze nie widziałem). Ale... Jak zwykle przesadzasz Qmidzie. "Okropny" to ten film nie jest. Rola Dixa faktycznie żywcem wzięta z kina niemego, ale w sumie niezła - jego postać ma charyzmę. Jak się weźmie pod uwagę, że film powstał ledwie 3 lata po wprowadzeniu dźwięku to naprawdę głowa od jego gry nie rozboli. A przerysowane są wszystkie postacie, nie tylko jego... Nie zgadzam się co do rasizmu - o ile można sie czepiać postaci czarnoskórego służącego (ale jaką piękną śmiercią ginie!), o tyle Indianie... Chyba przeoczyłeś, że Yancey Cravat (grany przez Dixa) jest właśnie proindiański, jego żona jest rasistką, ale po latach przyznaje rację jego postawie. Syn głównych bohaterów żeni sie z Indianką... IMO ten film jest wręcz antyrasistowski (przynajmniej w stosunku do Indian).

Fabuła jest ogólnie niezła (acz Oskar za scenariusz to błąd), to co naprawdę w tym filmie leży to reżyseria. To luźne powiązanie scen, te klisze itp. to wina reżysera. Od samego początku (a początek to najlepsza częśc tego filmu) co chwila widziałem błędy i błędziki w reżyserii, a ostatnie pół godziny to wręcz błąd na błędzie. Z tej fabuły i z takimi aktorami można było zrobić naprawdę dobry film, ale Ruggles najwyraźniej nie wiedział co robi... Szkoda.

Pzdr.

Sqrchybyk

Przesadzasz. :P Napisałem w dwóch poniższych postach, co myślę o tym filmie. :)

użytkownik usunięty
Sqrchybyk

Przesadzasz. Moim zdaniem Cimmaron został nagrodzony za czasów kiedy Oscary to były wybitne nagrody. Ostatnim dobrym film który dostał tą nagrodę był Forrest Gump. Potem Oscary za najlepszy film zdobywały same przereklamowane szmiry.

ocenił(a) film na 6

Moim skromnym zdaniem przez kilka pierwszych lat Oscary wybitne nie były. Można powiedzieć że dopiero "szukały swojej formy". Ich wybitność zaczęła się mniej więcej z chwilą nagrodzenia "Ich nocy" Capry, czyli na siódmym rozdaniu. Jedynym naprawdę wybitnym filmem nagrodzonym wcześniej było "Na zachodzie bez zmian" Milestone'a (plus "Wschód słońca" w kategorii "Największa wartość artystyczna" na rozdaniu pierwszym). Po siódmym rozdaniu zaczęły się w miarę sensowne wybory, tak jeśli chodzi o nagrodzonych, jak i nominowanych, choć oczywiście pomyłki były... I stan ten, uważam, trwa do dziś, IMO taki "To nie jest kraj dla starych ludzi" to film jak najbardziej wspaniały. "Artysta" sprzed roku też był bardzo dobrym wyborem. Rzecz gustu i tyle...

Zaś zdanie o "Cimarron" mam takie jakie mam... Może je kiedyś zmienię, ale póki co kompletnie na odświeżanie tego filmu ochoty nie mam.

użytkownik usunięty
Sqrchybyk

O Artyście to zapomniałem. Moim zdaniem to jedyny dobry film fabularny nakręcony po 2000 roku.

ocenił(a) film na 6

Jedyny? I ja niby przesadzam...

użytkownik usunięty
Sqrchybyk

No dobra. Może i ja przesadzam.

Qmid

Film nie jest "rasistowski", a przynajmniej - nie jednoznacznie rasistowski. Fakt faktem, że mały Murzynek jest irytującym półgłówkiem (a poza nim nie ma w filmie praktycznie żadnych czarnoskórych - poza jego rodzicami w jednej z pierwszych scen), ale ginie piękną śmiercią, postać grana przez Irene Dunn próbuje go powstrzymać przed wybiegnięciem w celu ratowania jej syna (!), co wskazuje na to, że jest dla niej równie ważny, jak jej własne dziecko, a jego śmierć dotyka Cravata. Co do tego, że jest "proindiański" raczej nie powinno być żadnych zastrzeżeń (pisał już o tym wyżej Sqrchybyk). Gra Dixa jest rzeczywiście mocno przerysowana, ale jakoś - w kontekście tej konkretnej roli szlachetnego herosa i poszukiwacza przygód, człowieka bez skazy (może poza tą jedną, że woli przygody i życie pioniera od siedzenia z rodziną) - strasznie nie razi. Fabularnie film jest całkiem niezły. W serii luźnych epizodów "streszcza" historię Dzikiego Zachodu. Udaje mu się uchwycić zarówno przemiany społeczne, technologiczne, rewolucję w sposobie myślenia, zaprowadzanie ładu w chaosie życia pierwszych białych osadników, miejsce Indian w budowanym od podstaw "nowym wspaniałym świecie" białasów. Poza tym nigdzie nie ma informacji, że Cravat zniknął (za drugim razem) na 25 lat. Jest skok czasowy o 25 lat, jest też napis, że czas biegł, a on znowu gdzieś się zapodział, ale równie dobrze mógł się zapodziać dziesięć lat przed ostatnią sceną (albo 5 :P ), przez wcześniejsze lata prowadząc życie przykładnego męża i ojca. Zresztą nie razi to jakoś strasznie po jego wcześniejszym zniknięciu na 5 lat (umotywowanym - moim zdaniem dość przekonująco - wojną amerykańsko-hiszpańską). Jeśli chodzi o aktorstwo - dobra jest Irene Dunne, bardzo dobra - Edna May Oliver, niezła - Estelle Taylor. W sumie ogląda się to całkiem nieźle, mimo upływu już osiemdziesięciu lat od premiery filmu. Wszystko to razem sprawia, że nie jest to z pewnością najgorszy film, jaki kiedykolwiek zdobył Oscara (z pewnością wytrzymuje porównanie z takimi badziewiami, jak "Braveheart", czy "Rydwany ognia"). A że nie jest to "Ojciec chrzestny", czy "Przeminęło z wiatrem" - to już inna sprawa.

Qmid

wcale nie jest to zły film. znaleźli się krytycy od 7 boleści

kamik0

Zgadzam się, obejrzałem 80 filmów nagrodzonych Oscarem (z 85) i już mniej więcej kilkanaście gorszych się w tej grupie znalazło. :)

Davus

no zebys wiedzial a tez prawie wszystkie juz obejrzalem :)

Qmid

No, patrzcie!
A remake Anthony'ego Manna z Glennem Fordem znakomity!
Oddaje sprawiedliwość wszystkim nacjom, rasom, osadnikom i podbijanym. Do tego zrobiony z energią, widowiskowy i pierwszorzędnie zagrany!

Qmid

" (chyba najbardziej rasistowski oscarowy film w historii) " A Ty to chyba wojownik LGBT i Q wszędzie widzicie rasistów i ksenofobów pod każdym filmem wypisujecie takie bzdury że głowa mała.

ocenił(a) film na 10
Qmid

sam jestes okropny. takich glupot dawno nie czytalem. ogladales ty w ogole ten film chlopaku. jesli tak to po twoim komentarzu widze ze natychmiastowa wizyta u lekarza jest jak najbardziej wskazana w tym przypadku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones