Przepiękny film o przypadkowej miłości i miłości która nie może trwać bo wyniszcza ją odpowiedzialność i przywiązanie. Wybornie zagrane przez dwóch mistrzów kina Strep i Eastwooda. Nie można nie znać.
Zgadzam się. Cudo, cudo i jeszcze raz cudo. Przez 135 minut siedziałam, gapiłam się w ekran i ryczałam. Podczas sceny w deszczu niemal wrzasnęłam: -" No idź do niego ty, idiotko"