Co się wydarzyło w Madison County

The Bridges of Madison County
1995
7,6 82 tys. ocen
7,6 10 1 82238
7,4 35 krytyków
Co się wydarzyło w Madison County
powrót do forum filmu Co się wydarzyło w Madison County

Kto mi wytłumaczy na czym polega ten fenomen? Kobieta ma spokojne życie, ma męża, który ją kocha i dwójkę dzieci. Kobieta zdradza męża, a my, widzowie, zamiast ją potępić, z całego serca jej kibicujemy... ;)

ocenił(a) film na 10
rocketqueen

Masz odpowiedź w filmie. Rozmawiają o tym i Eastwood mówi, że tak wielką miłość która sprawia, że czują się prawie jednym nie wiele osób w życiu spotyka, co więcej niewiele osób nawet wierzy w jej istnienie.... Oni się "połączyli" - weszli w bardzo głęboką relację - to jest prawdziwa miłość... Nikogo tak dobrze nie czuli dotąd w swoich życiach i nagle spotkali siebie.... Nie spodziewałem się takiego romantyzmu po Eastwoodzie, który również reżyserował ten film.

ocenił(a) film na 10
rocketqueen

Nie była z mężem w tak ścisłym kontakcie jak z Eastwoodem. Czyż to zbrodnia, że zdradziła męża ze swoją prawdziwą miłością...? Była samotna i poznała Eastwooda - od tej chwili nigdy nie była już samotna. Pojawił się ktoś, który potrafił ją zobaczyć - całą (jej istotę)! To jest fenomen. To jest miłość.

ocenił(a) film na 9
sungam

Nie czuła się szczęśliwa ze swoim mężem. To była tylko namiastka szczęścia, bo był dla niej dobry i bardzo ją (na swój sposób) kochał. Ale nie miał o niej zielonego pojęcia, a ona dla niego porzuciła marzenia i ideały i została kurą domową. Na jej cierpienie składały się całkiem drobne rzeczy, jak choćby to, że nie miała z kim dzielić upodobań muzycznych, a jej rodzina była-co tu dużo mówić-bandą ignorantów. A potem nagle spotkała kogoś, z kim nawet robienie obiadu było niezwykle zmysłowym doznaniem... :) Całkowite porozumienie dusz. I musiała z tego zrezygnować. Najbardziej tragiczne jest to, że jakiegokolwiek wyboru Francesca by nie podjęła, czułaby się nieszczęśliwa. Czy gdyby opuściła rodzinę, mogłaby naprawdę cieszyć się z życia u boku Eastwooda...?
I nie widzę nic złego w kibicowaniu kobiecie, która zdradza męża. Czasem miłość spotyka nas w całkiem nieoczekiwanym momencie i wszystko inne staje się wtedy nieważne.

ocenił(a) film na 9
mrs_robinson

Mądrze napisane, ale ja nie powiedziałam, że to coś złego.
Chociaż z drugiej strony... Zdrada to zdrada, w sumie biorąc ślub przysięga się wierność ;p

ocenił(a) film na 7
rocketqueen

Jesteś pewna?

ocenił(a) film na 10
mrs_robinson

podzielam twoje zdanie. cokolwiek Franceska by wybrała, czułaby ze robi błąd, mysle, ze nawet jesli odeszlaby z Robertem, wyrzucalaby sobie ze jest niedobra matka. jej skrupuły rzuciłyby sie cieniem na jej zycie z Robertem i mysle ze nigdy tak naprawde nie mogliby bys szczesliwi. Mysle ze wybrala slusznie. zostala ze swoja rodzina, spelnila swoj obowiazek, a milosc do Roberta, mowiac pompatycznie, uniosla w swoim sercu. gdyby z nim odeszla zawsze juz wyrzucala sobie ze zrobila zle, ze zostawila swoje dzieci, ze dala zly przyklad swej corce ktora ja potrzebowała

ocenił(a) film na 8
rocketqueen

czy naprawdę POWINNIŚMY ją potępiać? dlaczego utarło się, że należy oceniać ludzi po pozorach, dlaczego wszyscy powinniśmy się zachowywać jak ta kelnerka, jak całe to miasto i osaczać ludzi, którzy pragną od życia czegoś więcej, nie tylko rutyny i czekania na śmierć. Czy każdy kto po założeniu rodziny, pragnący jeszcze doświadczyć w życiu uniesienia i zaznać poczucia spełnienia, w oczach ogółu zasługuje na potępienie i życie w samotności?
Tu nie ma nic do tłumaczenia. Fenomen filmu? Nie ma go tu. Jest jedynie fenomen życia. Pełnego, niczym nieskrępowanego życia. "Kibicujemy" bohaterce bo ona się wyłamała ze schematu. Bo chociaż sama w swoich oczach była "tchórzem", to miała siłę walczyć o swoje życie, o te chwile radości, do których każdy z nas ma prawo, niezależnie od wieku i wcześniejszych wyborów, a na które tylko nieliczni się decydują.

Zdradzała męża. Hmm. Nie wiem, może wielu z was się ze mną nie zgodzi, ale była to zdrada czysto fizyczna. Duchowo nie zdradziła męża, bo już wcześniej nic jej z nim nie łączyło poza dziećmi, domem i przysięgą małżeńską. Można to usprawiedliwić, bo każdy człowiek ma prawo do wolności, nie można być niewolnikiem żelaznych zasad. "Nauczono mnie, że nie powinno się rozwodzić"- tak powiedziała córka Franceski. I może jest to prawda, ale czy aby przestrzegać tej zasady, narzuconej przez Kościół, mamy czynić siebie niewolnikami? Każdy człowiek jest wolny i żadne prawo, ani żaden inny człowiek nie powinien mu tej wolności odbierać, a tym bardziej potępiać, za dążenie do jej zachowania lub odzyskania.
W postawie Franceski nie widzę NICZEGO godnego do potępienia.

pzdr.

ocenił(a) film na 9
Purplecuckoo

Posłuchaj, ona zdradziła męża. Tego się po prostu nie robi. Jesteśmy monogamistami,a jeśli nie pasuje nam osoba, z którą jesteśmy (pod różnymi względami), to po prostu można się z nią rozstać, nie oszukując jej i nie raniąc. Zdrada to zdrada. Oszustwo, grzech, zachowanie niemoralne jak mało które. Więc nie pisz mi, że dobrze zrobiła, bo istnieje coś takiego jak rozwód, jak sama mówiłaś. A jeżeli uważam to, co napisałam (czyli że postąpiła bardzo źle i niemoralnie), a mimo to jej nie potępiam, to to jest właśnie FENOMEN TEGO FILMU.

ocenił(a) film na 8
rocketqueen

Rozważywszy twoje podejście napiszę "Co Bóg złączył, papier nie rozdzieli." Rozwód w Kościele nie istnieje i nie rozumiem, w jaki sposób papierek, który spisze dla nas inny śmiertelnik, miałby w jakikolwiek sposób nas rozgrzeszać. Jeśli uważasz, że to załatwia sprawę, że później kobieta nie byłaby osądzana i potępiana, to dziwię Ci się bardzo. To tylko papier i nic nie zmienia. A to, że w naszym społeczeństwie zostało to zaakceptowane, to inna- jeszcze gorsza- sprawa. Inaczej- jakie to zabawne, że ludziom wystarczy papierek, aby osiągnąć pozorny- tylko pozorny- ale jakże satysfakcjonujący spokój ducha.
pzdr.

rocketqueen

Wydaje mi się że ten film jest opowieścią o wielu ( a może o prawie każdym )z nas.Drzemią w nas wspomnienia o niespełnionych miłościach, roważania co by był gdybyśmy poszli inną drogą z inną osobą. Może życie nasze nie byłoby tak monotonne i przeciekające coraz szybciej przez palce. Może byłoby lepsze, ciekawsze a może gorsze. Ja wielokrotnie oglądałem ten film, ale nie myślałem o losach jego bohaterów a o sobie i swoim życiu. Może dlatego że nie jestem zbyt szczęśliwy, choć z drugiej strony nie mam na co narzekać. Ot po prostu szare, monotonne życie i sam nie wiem jak postąłpiłbym gdyby była okazja z tego marazmu się wyrwać.

ocenił(a) film na 9
doprogramow

Ale przecież ona nie oszukiwała swojego męża. Przez całe lata była wspaniałą żoną, a w jej zachowaniu nie było na pewno nic, ale to nic niemoralnego. Zapewne nie do końca zdawała sobie sprawę, że czegoś jej w życiu brakuje. A gdy już go zdradziła (trzy dni szczęścia i całe dalsze życie w perspektywie...), nie odeszła. Twoim zdaniem tak byłoby lepiej. Bo nie powinna była go oszukiwać. Ale gość pewnie by się załamał. A dzieci? Porzucone w tak trudnym dla nich okresie życia... I doszłam do wniosku, że tak naprawdę lubimy tą bohaterkę właśnie dlatego, że została z rodziną, rezygnując z osobistego szczęścia. Mam nieodparte wrażenie, że gdyby ich opuściła, znienawidziłabym ją. Bo pewnie wyobraziłabym sobie, że moja matka opuszcza mnie w tej chwili dla przypadkowo spotkanego faceta... To, co teraz napisałam trochę się gryzie z moim poprzednim komentarzem, ale chciałam po prostu pomówić o tej "niemoralności" :)

ocenił(a) film na 9
mrs_robinson

Rozwód to nie jest opuszczenie dzieci. Rozwód dotyczy rodziców, nie sądzę, żeby bohaterka zapomniała o swoich dzieciach i je zostawiła. Napisałam, że zdrada sama w sobie jest niemoralna więc nie mozesz pisać , że w tym nie było nic a nic niemoralnego. Bo gdyby zachowała się wspaniałomyślnie, tak jak napisałaś, to od początku zrezygnowałaby z tamtej miłości, została z mężem i go nie oszukała. A ona zrobiła to, zdradziła męża i dopiero potem postanowiła z nim zosać mimo wszystko.

rocketqueen

Tak jest. Opamiętanie przyszło w porę. Fascynacja świeżo poznanym mężczyzną, seks i... co dalej ?
Rozwód to żadne wyjście. Rozwód to porażka małżeństwa, a ofiarami rozbitego związku są zawsze dzieci. Wiem, że to truizm, ale lepszego wyjścia nikt nigdy nie znalazł i nie znajdzie.

Clint Eastwood zrobił z banalnej historii świetną filmową opowieść o dwojgu dojrzałych ludziach. Meryl Streep niezrównana. Postać wielowymiarowa. W każdym filmie !
Oglądałem kiedyś "Bridges..." na TVN 7, przerywany 15 minutowym blokiem reklamowym 3 razy ! Dobrze, że są kanały filmowe, które nie przerywają takich perełek głupimi reklamami.

rocketqueen

Fenomenem tego filmu jest MIŁOŚC-prawdziwa,piękna,dojrzała,mądra-taka której doświadczają tylko nieliczni z nas, bo niewielu spotka swoją drugą połówkę.Większosc"pakuje sie" w iluzję miłości,potem dom,dzieci,czyli codzinna motonia,a tzw.miłośc pęka jak bańka mydlana.Franceskę spotkało uczucie,o jakim pewnie nie marzyła,ale poznała czym jestmiłośc i że warto ją spotkac(nawet za cenę niespełnienia,za cenę cierpienia)
"Kto kocha ryzykuje że będzie cierpiał,kto nie kocha-juz cierpi"

melania1964

Melanio i wszystkie dziewczyny piszące o miłości! Nie wierzę, że możecie być tak naiwne, że porównujecie kilkudniowy romans (piękny romans) do miłości. O zgrozo, romans ten nazywacie, jak Melania MIŁOŚCIĄ PIĘKNĄ, DOJRZAŁĄ, MĄDRĄ. Piszesz Melanio, że wpadamy w iluzję miłości, potem jest dziecko, monotonia i miłość pęka jak bańka mydlana. A ja uważam, ze mylisz miłość z zakochaniem. Bo filmy o miłości powinny się zaczynać tam, gdzie się z reguły kończą, czyli na ślubnym kobiercu. Miłość buduje się latami, mozolnie zmagając się z problemami i prozą życia. Miłość to nie jest jedynie fascynacja drugą osobą, czy pożądanie seksualne. Od tego się zaczyna,owszem, ale miłość to tak naprawde zbiór postaw i wyborów a nie przemijające uczucia, do których zaliczam również zakochanie. Miłość nie jest może tak spektakularna jak zakochanie, romans. Miłość to nie jest (dla mnie) uczucie, czy zbiór uczuć. Nie można mówić o miłości po 3 czy 4 dniach. Zapytaj o miłość ludzi, którzy żyją razem 30, 40 lat.

Dodam tylko, że jestem zaszokowana tym, jak łatwo można usprawiedliwić zdradę i jakie to jest fałszywe. Bo zdradzający mężczyzna jest zawsze sk..synem, a zdradzająca kobieta..cóz-poznała prawdziwą miłość. Czy wy naprawde widzicie to, co napisałyscie? Nie jestem zdania, ze należy podtrzymywac małżeństwo mimo wszystko i zawsze. Bo małżeństwo nie może byc udręką. Ale w sytuacji, gdy wszystko jest w porzadku, mam kochającego męża, dzieci... Co jeszcze chciec? Wymyslacie, dziewczyny, te banały o miłości , miłosci mądrej (sic!), zeby usprawiedliwic zdrady. W jednym filmie (tez o zdradzie) pada takie zdanie "Niektórzy nie wiedzą, co mają". Uwazam, ze to, co piszecie jest głęboką naiwnością. Ktos pisał o wolności. Jest takie mądre zdanie, które mówi, że wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego. Do przemyślenia. Pozdrawiam.

Ps. Jestem mężatką i może dlatego moje poglądy się różnia.

ocenił(a) film na 7
kasiak1983

Zgadzam się z Twoim poglądem, iż nie można mylić miłości z zakochaniem. Miłość to uczucie łączące przyjaźń, oddanie drugiej osobie, zaufanie, zrozumienie. Zakochanie to fascynacja, która przemija. Bohaterka tego filmu nie przezyła miłości głębokiej, mądrej i doskonałej. Ona przeżyła krótki, płomienny i egzotyczny, jak na jej warunki romans z facetem, który stanowił całkowite przeciwieństwo jej stałego partnera. Mając przy sobie człowieka solidnego, sprawdzonego, takiego, który niczym już jej nie zaskoczy poznaje utalentowanego światowca. Stąd jej fascynacja a nie miłość. Coś nowego, egzotycznego. A egzotyka w życiu codziennym rzadko się sprawdza, złaszcza przy tak odmiennych sytuacjach życiowych: ona kochająca matka i napewno mająca ich dobro na pierwszym miejscu swojej listy wartości największych, a on obieżyświat, któego życiem jest praca. Jak sobie wyobrażacie tę "mądrą i głęboką" miłość po kilku latach? Kiedy przychodzą normalne ludzkie problemy? Wystaczyłoby im tego zakochania?

Ja od siebie dodam do rozważenia przysłowie, iż lepsze jest wrogiem dobrego.

kasiak1983

Nie śledziłam tego posta,więc z uwagą dopiero teraz przeczytałam Twą odpowiedź kasiuk1983.Nie mogę całkowicie zaprzeczyć temu co napisałaś(mniemam,że to też doświadczenia mężatki:),ale...
Przyznaję,powinnam napisać inaczej"Fenomenem tego filmu jest SZANSA na Miłość prawdziwą,mądra....oczywiście nie wiemy jak potoczyło by się dalej życie pary bohaterów gdyby Franceska zdecydowała się odejść( na pewno nie był to dla niej żaden banał,romans o którym się zapomina po miesiącu!!-świadczy o tym choćby to że "opowiedziała" o tym swoim dzieciom)Ona jednak dokonała wyboru,bo kochała dom,dzieci,ale czy męża?Popełniła zdradę- zdrady zawsze były,są i będą-ale DLACZEGO to zrobiła??Tylko dla seksu,oczarowania niebanalnym mężczyzną...?W moim odczuciu-nie.Piszesz..."ale w sytuacji, gdy wszystko jest w porzadku, mam kochającego męża, dzieci... Co jeszcze chciec?"Sądzisz ,ze wszystko było w tym związku w porządku,że była szczęśliwa,a co z Jej :marzeniami,pragnieniami,uczuciami.?? Najbardziej mnie dziwi Twoje "matematyczne" podejście do związku-zbiór postaw, wyborów, a nie przemijające uczucia!!??Owszem,przeciez całe nasze życie to wybory,postawy,obowiązki,kompromisy-na tym polega dojrzałość itp.ale bez uczucia? Myślę,że związki są jak dom-musi byc solidny fundament,musi być to coś!!! co sprawi,że " wolność jednego człowieka skończy się tam, gdzie zacznie się wolność drugiego"Ja odnalazłam tutaj to coś,co pozwala mi myślec,że Franceska byłąby naprawde szczęśliwa w związku z fotografem.
" Bo zdradzający mężczyzna jest zawsze sk..synem, a zdradzająca kobieta..cóz-poznała prawdziwą miłość" - ja sie pod tym nie podpisuję- kobieta też może być niezłzm sk.......synem( tu płeć przecież chodzi")
Może ja i inne dziewczyny w/g Ciebie jesteśmy naiwne,ale akurat w tym filmie ta naiwność jest dla mnie "usprawiedliwiona".Może Franceska żyła iluzją niepowtarzalnego uczucia,tylko dlaczego u licha tyle kobiet mając (niby) szcżęsliwy dom,mężą,dzieci czuje się nieszczęśliwa.
Widocznie nie wszystkim to wystarcza zbior postaw i wyborow.
PS. Piszesz, Zapytaj o miłość ludzi, którzy żyją razem 30, 40 lat .Zgadzam sie ,ze sa szczesliwcy,absolutnie.Ale to rzadkosc niestety. Jesli po tylu latach np.podanie mezowi obiadu bedzie Ci sprawiac taka sama radosc jak zakladam obecnie,to jestes w gronie szczesliwcow.W innym wypadku jest to tylko....przyzwyczajenie,rutynowa czynnosc jak setki innych w naszym zyciu

użytkownik usunięty
rocketqueen

Jestem facetem i mam nie cale 24 lata. nienawidzę melodramatów a film ten obejrzalem wylacznie ze wzgledu na Eastwooda, poniewaz od jakiegos czasu stałem sie jego wielkim fanem. nie wiem co napisac... wstalem o godzinie 6 rano i pomyslalem ze warto "wrzucic cos na zab" tj obejrzec jakis film. ale film z przeslaniem i aby mile rozpoczac dzien... i trafilem perfekcyjnie. jak dla mnie filmowe arcydzielo... fenomenalny scenariusz, rewelacyjna gra Streep i Eastwooda. na koncu poleciala mi nawet lza. naprawde ambitne kino. dalbym mu 9/10 ale ze wzgledu na Eastwooda daje 10/10. polecam wszystkim, samotnym i osobom bedacym w zwiazkach. naprawde uczta dla oka. tak jak okreslila założycielka tematu - w tym filmie drzemie nieokreslony fenomen...

P.S. prosze innych forowiczow o podanie tytułow nawiazujacych klimatycznie do "Co sie wydarzylo w Madison County". z gory dziekuje :)

,,Między słowami'' fenomenalny film w podobnym klimacje

ocenił(a) film na 9
sipinio3

Ależ oczywiście, że rozwodząc się z partnerem w pewnym sensie rozwodzimy się również z dziećmi. Jak często Francesca mogłaby się z nimi widywać, będąc z Robertem...? I jak to by się na nich odbiło?
Cóż, tak czy inaczej znów obejrzałam ten film i zalewałam się łzami...

Lista filmów jest długa. Tu masz wszystkie filmy z tego gatunku.

Zaskakuje fakt, że "Co się wydarzyło w Madison County" znalazł się na 90.miejscu... "Casablanca" na czele.

http://film.onet.pl/F,8409,508651,wiadomosci.html

ocenił(a) film na 10
projektorman

Chyba jednak nie o takie zestawienie chodziło...
Gatunek: Romans, to za mało.
A film oczywiście, jeden z moich faworytów. Piękna historia i wspaniałe kreacje. Aż dziwne, że Meryl nie dostała oscara za tę rolę.

hmm...jeszcze nie widziałam (zamierzam to nadrobić jutro, bo jest w tv) ale czytając o tematyce nasuwają mi się tytuły:
"zaklinacz koni" i
"dowód życia"
...być może po obejrzeniu zmienię zdanie...

ocenił(a) film na 6
rocketqueen

Czytając wasze posty przychodzi mi wiele myśli do głowy... Czy powinniśmy ją potępiać według mnie tak! Zdrada jest zdradą koniec kropka nie ma dobrej zdrady czy złej. Rozumiem że znalazła miłość swojego życia ale nie wolno nam zdradzać swojego męża czy swojej żony kiedy przystajemy na małżeństwo przestrzegamy pewnych zasad moralnych i jesteśmy bezgranicznie wierni tej osobie. Jeśli nie mamy zamiaru i nie jesteśmy pewni nie powinniśmy za nikogo wychodzić nawet jeśli jest taka presja otoczenia. Jeśli nie czuje się szczęśliwy czy spełniony w małżeństwie poprostu się rozstaje a nie zdradzam nie ukrywam niczego nie kłamię! Musimy także postawić się w sytuacji męża Francesci to też jest człowiek z krwi i kości mający uczucia czy ktokolwiek chiałby się znaleść w jego sytuacji ja napewno nie. Z drugiej strony to nie jest takie łatwe ponieważ dodać do tego te całe emocje które nami szarpią doprowadzają czasem do takich zachowań a takie zachowania to nic innego jak ŻYCIE.

W jednym z postów ktoś napisał że człowiek jest wolny i że żadne prawo ani zaden człowiek nie powinien mu tej wolności odbierać ja to rozumiem jednak są pewne zasady etyczne zasady moralne nie tylko te narzucone przez religię. Co by się stało gdy jeden człowiek "wolny" miał wolę czy chęć zabicia innego człowieka czy może czy mamy mu na to pozwolić? Oczywiście że nie i nie dlatego że kościół mówi nie zabijaj tylko dlatego że trzeba pamiętać że druga osoba też czuje nie tylko ja!

ocenił(a) film na 10
Zietek

Trochę przesadzasz, mąż był niczego nieświadomy, więc nie rozumiem o co Ci chodzi została z nim i była dobrą żoną do końca jego dni, umarł jako szczęśliwy małżonek. Ona nie była nieszczęśliwa, dopiero jak poznała Roberta, zdała sobie sprawę, że może być inaczej, poza tym umówmy się, te 4 dni to po prostu silna chemia, a jak by było potem można sobie wyobrazić, tak różowo już raczej nie.

ocenił(a) film na 8
Lynn

Silna chemia? To jest silna chemia? To że decydujesz się być pochowanym tam gdzie osoba, z którą łączyła cię tylko silna chemia? Jeśli tak to ciekawą osobą jesteś. Wkońcu ta miłość przetrwała próbę czasu...

ocenił(a) film na 7
dulcisaspis

Ta "miłość" przetrwała próbę czasu tylko dlatego, ze nie była spełniona. Zawsze wydaje sie nam piękniejsza, bo nie było jej dane zderzyć sie z codziennością. Wspólne życie mogłoby ich doprowadzić do takiego samego stanu, jak małżeńswto Franczeski, a więc monotonii dnia codziennego.

EwaMonika

O własnie to jest sedno sprawy. Tylko te niespełnione miłości urastają w naszych wspomnieniach do tych idealnych i najprawdziwczych. Znam się na tym!:)

A jeżei chcecie obejrzeć idealną miłość na filmie to tylko AVATAR. Tam miłość miażdży wszystko co do tej pory nakręcono w światowej kinematografii. Tylko że ten film nie jest dla plebsu, więc nie wszyscy mogą go oglądać.

ocenił(a) film na 10
Zietek

uwazam ze bardzo splycasz temat. zycie nie jest czarno-biale, przeciwnie ma wiele odcienie szarosci. czasami emocje biora gore, czasami daje sie poniesc chwili, ale to nie oznacza ze jestesmy zlymi ludzmi. Piszesz: ":Rozumiem że znalazła miłość swojego życia ale nie wolno nam zdradzać swojego męża czy swojej żony". pamietasz tą scene kiedy Franceska i Robert tancza? zaczynaja sie calowac i to jest wieczor kiedy po raz pierwszy sie kochaja? jak to ty sobie wyobrazasz? zaczynaja tanczyc, caluja sie i nagle Franceska mowi: "wiesz co nie wolno mi zdradzac męża, najpierw złoże pozew rozwodowy i potem sprawdze czy na pewno jestes moją miłością życia".

piszez również: "Jeśli nie mamy zamiaru i nie jesteśmy pewni nie powinniśmy za nikogo wychodzić nawet jeśli jest taka presja otoczenia." a co jesli w dniu slubu dana osoba jest przekonana ze to ten jedyny/ta jedyna? co jesli po kilku latach okazuje sie jednak nasz wybranek nie jest tym jedynym i ze gdzies tam w swiecie jest ktos z kim tworzymy idealna calosc?

ocenił(a) film na 7
rocketqueen

przywzwolenie do zdrad i rozwodow przyszlo z zachodu...
wewnetrzna porazka tej kobiety ..okazala sie sluszna decyzja
rodzina pozostala jednoscia

ocenił(a) film na 6
rocketqueen

Bo wy kobiety to takie baby jesteście :P

ocenił(a) film na 10
olo_kolo

a wy mezczyzni to takie chłopy jestescie

rocketqueen

Witam wszystkich...większość z Was skupia sie na sensie miłości ukazanej w tym filmie,ale zwróćcie uwagę...kobieta ta była osamotniona,niedoceniona,niezauważana przez męża,dzieci...po prostu była im jakby potrzeba.
Jest to często spotykane w wielu polskich domach...kobiety gospodynie,dodatkowo pracujące...dzieci czy mąż nie mająpojęcia o jej pragnieniach,marzeniach...a wystarczy zauważyć,docenić.
Główny bohater filmu sprawił ze Frances (którą mogłaby być każda kobieta) poczuła się jak wyjątkowa kobieta...piękna,z wyczuciem smaku,kochająca muzykę...tęskniąca za życiem...bo rolę jaką wypełnia Frances w tym filmie to rola...w pewnym sensie...służącej...

ocenił(a) film na 10
Tamilina

Wielu z was mowi, ze to co sie wydarzylo miedzy glownymi bohaterami to tylko chemia, powiem egzotyki, intensywny erotyczny romans... Patrzac przelotnie, rzeczywiscie moznaby tak sadzic. Inteligetny zabawny mężczyzna, oczytany, kulturalny, ktorego zmartwieniem nie jest czy kupil wlasciwa pasze, spotyka gospodynie domowa, ktorej codziennosc sklada sie z zakupow, zmywania i gotowania. przezywaja intensywny romans, oderwany od szarej codziennosci. powiadacie ze po kilku latach dopadlaby ich codziennosc ktorej bohaterowie nie odczuwali angazujac sie w krotki romans. czy aby na pewno? przeciez Franceska gotowała dla roberta tak samo jak i dla swojej rodziny. a pamietacie scene kiedy Robert sie kąpie? Franceska zabiera jego rzeczy do prania.

powiadacie ze ta milosc wydaje sie byc taka piekna poniewaz jest niespelniona i opierala sie na romantycznym wyobrazeniu ze zawsze byloby pieknie tak jak w te pierwsze kilka dni, ze opiera sie na chemii. czy jesli bylaby to tylko chemia, czy Robert zostawil by jej wszystko po swojej smierci czy zyczylby sobie aby jego prochy zostaly rozsypane na moscie Roseman? czy Franceska probowalaby sie z nim skontaktowac po smierci meza?

Jak ktos napisal Robert byl swiatowcem, wiele podrozowal, spotykal wielu ludzi, takze kobiety, sam przyznaje ze mial kilka "przyjaciolek". sadze ze rowniez po wyjezdzie z Madison County wiele podrozowal, musial poznawac kobiety. skoro miewal przygody, co sprawilo, ze akurat z Franceska chcial byc? skoro to byl tylko przelotny romans, dlaczego po smierci chcial by jego prochy rozrzucono tam gdzie spotykal sie z Franceska. zaloze sie ze spotykal kobiety takze po romansie z Franny. dlaczegoż nie miłby rozrzucic swoich prochow obok ktorejs z nich?

Franceska prowadziala takie a nie inne zycie na na tym zapomnianym przez Boga pustkowiu przez wiele lat. Dzien skladajacy sie z prania, gotowania, zmywania byl czyms normalnym, mysle ze pododzila sie ze swoim losem. nie sadze zeby byla typem kobiety, ktory latwo ulegal porywom serca, a raczej tym typem ktory byl gotow do poswiecen dla swojej rodziny. co sprawilo ze akurat z Robertem chciala uciec? co bylo akurat w tym mezczynie ze to dla niego chciala zlamac konwenanse?

Rozwazywszy to, co napisalam wyzej, mysle ze dostrzezecie, ze to co sie wydarzylo miedzy glownymi bohaterami to cos wiecej niz tylko buzujacy erotyka romans.

rocketqueen

Robert po prostu nie trzaskał drzwiami.

czupurny

Ciekawa teoria-muszę przyznać,że jest w niej sporo racji:)
A rozwijając temat mogę dodać...."nie trzaskał drzwiami i (zapewne) deską sedesową:))

ocenił(a) film na 9
melania1964

no i opuszczał deskę sedesową, jeśli już o tm mówimy ;p

rocketqueen

ehhh a ja tam wcale nie odczuwam sympatii do tej kobiety. Rozumiem, ze nie byla szczesliwa z mezem, porzucila dla niego marzenia itp lecz nie zmienia to faktu, ze zdrada to zdrada a mąz naprawde ja kochal i troszczyl sie o nia. Jeżeli nie była przekonana, że to prawdziwa milosc dlaczego wiec za niego wyszla? moze wydawalo jej sie, ze to jest wlasnie to uczucie lecz gdy poznala Eastwooda jej miłość do niego była hmmmmm prawdziwsza? dla mnie film prezentuje sie tak: znudzona zyciem kura domowa zostawiona na parę dni sama poznaje przypadkiem przystojnego faceta, od poczatku ich znajomosci jest delikatnie powiedziawszy nachalna, rozkochuje go w sobie a na koniec ogromnie go rani a potem sama uzala sie nad soba jaka to ona nieszczesliwa i smutna :/ . Film mnie nie wzruszyl, zal mi bylo jej męza, ktory nigdy nie dowiedzial sie prawdy i Eastwooda, ktoremu poprzez swa decyzje zlamala serce. Jednym slowem Franceska to niewierne, egoistyczne niemoralne babsko :)

agnieszka77

I tak żyją te znudzone,ale wierne,nieegoistyczne i moralne kury domowe,piorąc i gotując tym niby kochającym facetom przez np.40 lat, a po ich śmierci jedyne co zauważają,to to, że prania i gotowania jakby mniej:)

melania1964

w takim bądź razie trzeba było wstrzymać się z wychodzeniem za mąż i małżeństwem bez miłości pełnym rutyny i znudzenia i czekać na tą jedyną prawdziwą miłość a nie składać przed ołtarzem przysięgi, których łamanie za kilka lat okazuje się takie proste, dla własnej frajdy i chwilowej przyjemności- poznałam miłość swojego życia (co prawda trochę za poźno, ślubowanie miłosci i wiernosci niby zobowiazuje ale who cares!?), a wiec przeszłość, wszystkie słowa ,obietnice być może uczucia przestają się liczyc przeciez to własnie on! jak mogłabym pozostać wierna w takim przypadku, w końcu raz się zyje?!, należy mi się od zycia zasmakowanie szczęscia i namiętności! a kochającego meża mam w d**** i tak się stary nudziarz nie dowie...

agnieszka77

Problem w tym,że (przeważnie) kiedy wychodzi się za mąż, jest to ta jedyna i prawdziwa miłość, a potem życie weryfikuje mniej lub bardziej szybko .... i wychodzi że nie zawsze. Oczywiście ,nie ma innego wyjścia:) jak wierzyć,że to ta jedyna miłość i po 40latach móc sobie powiedzieć że TAAAAAAAAAAK !!!. (kto nie spróbuje, ten nie będzie wiedział:))
Nie wiem naprawdę co mówią statystyki, ale sądząc po wzrastającej liczbie rozwodów naprawdę szczęśliwców jest niestety mniej:(( Ja sama jednak głęboko wierzę w takie uczucie czego i Tobie życzę:)
PS.1 ...."których łamanie za kilka lat okazuje się takie proste, dla własnej frajdy i chwilowej przyjemności ..." Niestety agnieszko77 to,co piszesz jest bardzo,bardzo smutne ale prawdziwe i coż ...życiowe.Mam tylko nadzieję,że poszukiwanie miłości,to nie jest coś co robimy dla"własnej frajdy" i że jest to takie proste dla każdego-ot wskoczyć komuś do łóżka.
PS. 2 ..." należy mi się od zycia zasmakowanie szczęscia i namiętności! a kochającego meża mam w d**** i tak się stary nudziarz nie dowie...' - wszyscy jesteśmy egoistami,skąd wiesz czy Twój mąż/ żona nie myśli tak samo:)))

melania1964

Zapewne masz rację, cóż jestem z pewnością zbyt młoda by to teraz zrozumieć. Jako 15latka własciwie nie powinnam wypowiadać się w tym temacie, jedyne co mogę powiedziec to to, że film i wypowiedzi ludzi na fw na temat postępowania głownej bohaterki zniszczyły (na swoj sposob) moja idealistyczna opinie na temat instytiucji małzenstwa, wierności jak i samej miłosic i przeznaczenia. Okazuje sie, ze zycie bywa jeszcze okrutniejsze niz mi sie wydawalo prawdziwa milosc mozna znalezc pozno po czasie i w tym przypadku usprawieliwia to moja zdrade. gdyby tylko Franceska spotkala Eastwooda wtedy gdy przebywala w jej rodzinnej miejscowosci wszystko inaczej by sie potoczylo. Mysle, ze lepiej by bylo dla niej samej by nie spotkala go wogole niz gdy byla juz zamezna, oczywiscie mozna powiedziec, ze te cztery dni byly warte tych wszystkich cierpien ale z drugiej strony gdyby nigdy nie zaznala tej prawdziwej milosci nie odczuwałaby jej braku. Jedynym slowem nie wiedzialaby co traci.
mhmmmmm nie bede wiecej zasmiecac watku, moze wypowiem sie za 30 lat :)

agnieszka77

Zazdroszczę Ci tego dziewczęcego idealizmu:) -w twoim wieku to normalne.Nie czytaj po prostu zbyt dużo negatywnych wypowiedzi w internecie.Są oczywiście szczęśliwe i wierne małżeństwa,tylko się o nich nie m dobre wiadomości są .....nieciekawe:))
Miej dużo optymizmu,to może spotkasz właściwego faceta.Cóż trzeba się kierować głosem serca,ale też zachować dużą dawkę rozsądku (tylko jak to pogodzić będąc zakochanym,prawda??:))
Właśnie,ciekawe jak potoczyło by się życie,gdyby Franceska spotkała Clinta wcześniej,czy byliby szczęśliwi?Można tylko gdybać i wierzyć,tak jak można gdybać n/t takich historii w życiu.
Spodziewam się więc Twojej wypowiedzi za 30 lat;),choć baaaaaardzo się obawiam ,że może mnie już nie być na tym ziemskim padole:). Ale szczęściem możesz się dzielić zawsze i wszędzie.Powodzenia!

melania1964

...." tylko się o nich nie mówi,bo dobre wiadomości są ......nieciekawe:))"....