Obejrzałam film przedwczoraj i jestem pod ogromnym wrażeniem. Na początku trochę mi
się dłużył, ale mniej więcej od połowy oglądałam go z wielką przyjemnością i żałowałam
każdej uciekającej minuty filmu. Oczywiście końcówka powaliła mnie na kolana, ryczałam
jak małe dziecko. Myślę że ten film będzie chodził za mną długo, bardzo długo. Oczywiście
genialna rola Eastwooda, bo o Streep chyba nawet nie muszę wspominać. Cudowny,
ponadczasowy, piękny. Mimowolnie kojarzy mi się z 'Titaniciem' - pragnienie wolności,
miłosne uniesienia, miłość, która musi się przerwać, zanim da się jej rozkwitnąć. 'The
bridges of Madison County' to zdecydowanie jeden z najpiękniejszych filmów w historii kina.
Nie ma jej w mojej bibliotece, a do księgarni na razie się nie wybieram, więc będę musiała poczekać do lipca. Ale jeśli znajdę - przeczytam :)
Oglądam go zawsze jak mam potrzebę wzruszenia się. Popłaczę sobie i od razu jest mi lepiej. Moim zdaniem jeden z najlepszych filmów o miłości i w dodatku zagrany po mistrzowsku. Jestem pewna,ze będę do niego jeszcze wielokrotnie wracać. Teraz sprawię sobie książkę, bo jeszcze nie czytałam.
Trzy słowa:
1. Piękny.
2. Wzruszający.
3. Życiowy.
Ten cytat będzie tutaj idealny: "If you love something, set it free, if it comes back to you, it's yours. If it doesn't, it was never meant to be. "