10/10. Pamiętam jak widziałem na kasecie VHS z wypożyczalni zapowiedź tego filmu, w roku jego powstania. Pomyślałem sobie wtedy, ale porażka, Clint, kowboj w romansie, nie może być nic nudniejszego.
Długo czekał na mnie ten film. Potem niedawno widziałem urywki w Zone Europa; początek, trochę środka i jakiś końcowy fragment. Od pewnego czasu uznaję Eastwooda za kompletnego artystę, jednego z najlepszych bez podziału na kategorie sztuki. I tak film ten mnie zaskoczył i rozłożył na łopatki. Tyle prawdy, uczucia, fenomenalnej gry aktorskiej, scen zapierających dech w piersi bez efektów F/X, no i te wspaniałe dialogi.
Po prostu obejrzałem cały.
Witam,
Niedawno oglądałem "Co się wydarzyło w Madison County" i powiem Wam, że film jest po prostu genialny!
To był rok 1995 lub 96, byłem wtedy nastolatkiem i już wtedy bardzo interesowałem się kinem. Pamiętam, trochę już przez "mgłę", jak pierwszy raz zobaczyłem zwiastun tego filmu. Bardzo ujęła mnie scena, gdy główny bohater Robert (łał Clint Eastwood romantyk?), wręcza kwiaty Francesca'e - to było takie ujmujące. Całości zwiastuna dopełniała czarująca muzyka i kadry z lotu ptaka, które zapadały w pamięć! Już wtedy wiedziałem, że to piękny film i zapragnąłem go obejrzeć.
Niestety mieszkam w małej miejscowości (tak jak Francesca ;) ) dostęp do dobrych filmów, był wtedy mocno ograniczony (nie było kinoplexów ) i w końcu nie obejrzałem go w kinie. Potem jakoś mi ten film "uciekł" z głowy, ale wiedziałem, że pewnego razu go zobaczę.
Po prawie 17 latach wreszcie go oglądnąłem, i z całą pewnością powiem, że ani trochę się nie rozczarowałem! Film jest piękny... piękna jest tam historia miłości, piękne i głębokie dialogi, piękna gra aktorska. Wszystko takie autentyczne i kameralne.
To film, którego nigdy nie zapomnę, może też dlatego, że tak długo zwlekałem z obejrzeniem go - dziwne uczucie towarzyszy mi odkąd pierwszy raz (jako nastolatek) zetknąłem się z tym obrazem.
Pozdrowienia dla wszystkich, którym ten film też zapadł w pamięci - taka jak mi.
Pięknie mówisz o tym filmie:) szczerze to zaskakujące nieco że faceci się tak tym filmem zachwycają i potrafią docenić jego piękno i prostotę (zaskakujące w pozytywnym znaczeniu) :)) ja jestem tym filmem zachwycona, rzadko mam tak że oglądam jakiś film kilka razy...ale ten obraz to wyjątek!! Mimo że doskonale wiem co bohaterowie za chwilę powiedzą, oglądam z zapartym tchem i chłonę każda scenę, każdy gest, spojrzenie czy to Meryl czy Clinta :)) Po prostu ten film jest wyjątkowy.. aha i też nie wyobrażałam sobie Clinta w takiej roli i troszkę mnie to zniechęcało przed obejrzeniem:)) a już po kilkunastu minutach moje zdanie zmieniło się o 180st :))Ta para po prostu stała się Robertem i Francescą !!!! Pozdrawiam i gratuluję gustu :))