bardzo podobny pod wieloma wzgledami do Mandy (Nic Cage, zagrozenie rodziny, szalenstwo i psychodela) ale tutaj w wersji horror-scifi czyli gatunku bardzo rzadko reprezentowanego ostatnimi czasy na duzym ekranie (a szkoda bo uwielbiam), dlatego podczas seansu mialem niejednokrotnie wrazenie ze ogladam kino z lat 90 (choc w dobrym tego slowa znaczeniu).
W niektorych recenzjach pojawiaja sie głosy ze nie wiadomo o co chodzi w fabule, ze rezyser sie pogubil, Nicolas szarżuje swoja kreacja poza wszelkimi granicami itp itd.
Przyznam szczerze ze jestem tymi opiniami totalnie zaskoczony - fabuła jest z tych banalnie klasycznych (evil meteor from outta space), Nicolas bardziej szarżował imho w Mom & Dad niż tutaj. Efekty to miks CGI (na ktore tez 'znawcy' narzekaja) i klasycznych efektow - który w mojej opinii jest wystarczajaco udany, a muzyka ilustrujaca obraz jest na najwyzszym poziomie (ale trudno sie temu dziwic skoro odpowiada za nia gosc od Hereditary).
Jednym słowem polecam! ;)