Skażenie promieniotwórcze i korzenie, które w efekcie ożywają i zaczynają zabijać w małej mieścinie, tak można streścić ten film.
Na pewno nie jest to najgorsza rzecz, w której D'Amato maczał paluchy, oglądało się znośnie, ale nic ponadto. Miał niby jakieś swoje przebłyski: a to całkiem fajna muzyka w paru momentach, a to niezła charakteryzacja twarzy w jednej scenie, czy też scena gore podczas ataku korzeni. Niestety całościowo nie jest zbyt ciekawy, nie jest też ani trochę zabawny.
Zaznaczam, że ten film nie ma nic wspólnego z poprzednimi częściami "Trolla". Nie ma tu trolli, goblinów, nic z tych rzeczy, ale nie od dziś wiadomo, że Włosi lubili ni z gruchy, ni z pietruchy podpinać się pod inne tytuły jak np. "Paradiso infernale" i "Cannibal Holocaust".