Ale senny, cienki film.

Skoro film jest na iTunes to raczej nie zrobił go chyba Netflix, ale to ta sama półka. Zazwyczaj popełniane są właśnie takie produkcje, bo czymś trzeba zapełnić stronę, jakieś nowości muszą być, więc się kręci takie zapchaj dziury. Russel chyba pozazdrościł Willisowi jego cameo i sam też postanowił fingować filmy swoim nazwiskiem. Tu właśnie doświadczymy czegoś takiego.
Sam film jest niby ciekawy jako temat jednak sposób w jaki aktor gra głównego bohatera jest o wiele gorszy niż sama jego postać. Same kryptowaluty i sposób ich pokazania raczej przywodzą na myśl jakiś rodzimy serialik obiadowy, tasiemiec w którym lokuje się produkty i poucza gawiedź na tematy według jego twórców ważkie i popularne.

Najlepsze w całym Crypto jest ładne błękitne Volvo S90 i krajobrazy północnej części stanu Nowy Jork. Ujęcia są bardzo fachowe, podkład muzyczny świetnie z nimi współgra, a momentami można zapomnieć co się ogląda i mieć wrażenie, że to jeden z odcinków 'Z archiwum X' albo kolejna wersja 'Amityville', bo sceny i muzyka nastrajają do jakiegoś horroru. Amerykańskich Rosjan pozostawiam bez komentarza, bo można by się długo śmiać...

Można niby obejrzeć, ale nie polecam.