Z pozoru biedna komedia niema – prosta historia okraszona na siłę wciśniętymi gagami, które i tak każdy zna na wylot. Tak jest do 16 minuty i scena na stadionie... Ten facet – Keaton - to geniusz! Sam rozegrał mecz w bejsbola!
Generalnie, ta scena jednak ratuje ten film. Więcej równie mocnych scen nie ma, gagi są proste choć nie prymitywne, i wywołują tylko lekki uśmiech. Można obejrzeć.
Film do obejrzenia w partach: http://www.youtube.com/watch?v=NqC-zPyBBz4
Pamiętna scena na stadionie: http://www.youtube.com/watch?v=bIZKNMF52Jo
I scena na basenie, i kapitalna końcówka - nigdy nie mów nie, gdy trafi ci się okazja nabycia małpki kataryniarza.
Mało udanych gagów. Mi to się nawet średnio podobał mecz. Dużo ciekawiej prezentowała się sekwencja draki w chińskiej dzielnicy. Za to sekwencje basenowe są do wyrzucenia.
Jak tak wyliczam to zdałem sobie sprawę jak bardzo epizodyczny charakter ma ten film. Niby jest tu konkretna historia, ale można by równie dobrze oglądać każdą scenę oddzielnie. Zdecydowanie nie uważam tego za zaletę.
Jakby co ja nie jestem fanem pełnych metraży Keatona. Podobnie nam z Lloydem, obaj pokazali mi swoją klasę dopiero w krótkich metrażach. Jak jesteś chętny to zobacz "One Week" i "Sąsiadów". :)