Człowiek, który płakał

The Man Who Cried
2000
7,2 15 tys. ocen
7,2 10 1 15039
5,9 9 krytyków
Człowiek, który płakał
powrót do forum filmu Człowiek, który płakał

Niedosyt

ocenił(a) film na 4

Tak moge określić moje wrażenia po filmie.Zapowiadał sie całkiem ciekawie,dobrzy aktorzy i fabuła.Niestety musze przyznać ,że się nieżle wynudziłam.Twórcom filmu nie udało się stworzyć napięcia,nie wspominajac już o dialogach a raczej ich braku.Wojna i przesladowanie Żydów zostały potraktowane niezwykle fragmentarycznie.Nie rozumiem dlaczego miłość Suzie i Cezara ograniczyła się do kilku spotkań,podczas gdy inne nieciekawe momenty(scena śpiewu Cyganów) zostały wydłużone.Tylko 6/10

asiaczekm

W pełni się z Tobą zgadzam :). Oglądałam już kiedyś ten film, kiedy byłam, cóż, dzieckiem. Bardzo mi się spodobał. Dzisiaj do niego wróciłam i z bólem serca muszę stwierdzić, że daję mu tylko 7/10. Cały film ratuje muzyka, fabuła i aktorzy (4 głównych bohaterów: Ricci, Blanchet, Depp, Turturro).

użytkownik usunięty
asiaczekm

popieram, też ozbaczyłam ze względu na Deppa i zawiodłam się. Nie rozumiem jak on mół wystąpić w takim kiczu? A zresztą nie pierwszy to raz bo Z piekła Rodem czy Dziewiąte Wrota są też takie

asiaczekm

Niedosyt. Tak, dokładnie takie miałam odczucia, ciekawe i ważne kwestie były potraktowane fragmentarycznie, bez wprowadzenia, przybliżenia widzowi tych sytuacji, uczuć, pokazania, jak rozwinęły się te kwestie. Są przedstawiane momenty, w których wiadomo, jak do nich doszło i dlaczego (przynajmniej dla mnie, choć może dla niektórych brakować wyjaśnienia...), jest powiedziane, co to oznacza, ale nie można wejść z bohaterem w ten świat i dojść do tego, by razem z nim przeżyć jego sukcesy i dramaty, są pokazani ludzie osobno, a potem, jak ich losy się połączyły, ale nie widać między nimi rozwijających się więzi. Momentów dylematów, decyzji - widać, co się stało i można się domyślić, jak i dlaczego, ale sytuacje nie są tak bliskie widzowi, jak mogłyby być. Początkowe ujęcia były bardzo 'ludzkie' i przyciągały, dalej już jednak było gorzej. Dialogów mi nie brakowało, nie słowa są najważniejsze, a niektóre zrobiły na mnie wrażenie. Bardzo podobał mi się np ten dialog:
Lola: Dlaczego ciągle mnie krytykujesz? Nie chcesz, żebym była szczęśliwa? Czy nie chcesz, żebym wyglądała ładnie i jadła dobrze?
Dlaczego oskarżasz, ciągle oskarżasz?
Suzie: Ale ja nie oskarżam. Nie powiedziałam ani słowa.
Lola: Nie. Ty i tobie podobni nigdy nic nie mówią.
Zrobiło to na mnie wrażenie, szczególnie, że faktycznie było widać jej niemą krytykę, oskarżenie, o to, że przyjaciółka się sprzedaje, że tak się zachowuje, a zarazem faktycznie nic nie mówiła. Należała do ludzi, którzy duszą wszystko w sobie, dużo czują, ale są introwertyczni, nic nie mówią, czasem godzą się na coś, co im się nie podoba, a jednak są wierni swoim przekonaniom i pokazują swoją postawą konkretne stanowisko... W jakiś sposób inspirują i sprawiają, że człowiek bardziej przejmuje się ich myślami (przynajmniej przyjaciel), bo widzi żal, a nikt mu nie wygarnie, nie powie słów pretensji, więc jest zmuszony sam pomyśleć i sobie powiedzieć...
Sporo było ważnych kwestii, a jednak przedstawionych nie zawsze w wiarygodny i przekonujący sposób, historia ładna i smutna, ale nie wciąga tak, jakby mogła, niektóre kwestie są potraktowane zbyt pobieżnie, a inne może nie niepotrzebnie rozwleczone, ale pokazane jakoś nudno... Mnie również zabrakło scen miłości głównej bohaterki, szczególnie to, jak się rozwinęła, jak zacieśniała się więź, nie widziałam, czym Cesar uwiódł dziewczynę, jak rozwijała się ich znajomość, a tylko, jak zostali kochankami. Niedosyt. Tak, właśnie to odczuwałam.

W życiu jednak nie odważyłabym się posunąć do nazwania takiego dzieła kiczem, szczególnie, że śmiało poruszał ważne kwestie, niósł istotne przesłania, czarował niektórymi ujęciami, pięknymi zdjęciami i muzyką, w jakiś sposób poruszał i dawał do myślenia, choć nie wciągał tak, jakby mógł. Chociaż jest się do czego przyczepić, nie można zapomnieć o pięknych kreacjach, ważnym przesłaniu, ciekawych historiach – choć nie opowiedzianych w miły i lekki sposób. Ale chyba nie tego należy oczekiwać od dramatu? Film poruszał kontrowersyjne kwestie (przedstawienie Żydów i Cyganów, jako wartościowych, pokrzywdzonych ludzi, krytyka polityczna), pokazanie pewnych budzących sprzeciw postaw (wyrzeczenie się własnych korzeni, by zachować życie i możliwość godnego życia, opuszczenie rodziny, by zapewnić dobra materialne, przyjmowanie masek, by utrzymać pozycję społeczną, oddawanie się dla pieniędzy i uległość kobiety, a zarazem wykorzystywanie przez nią mężczyzn i na tym budowanie związku, albo postawa śpiewaka, który do sukcesu szedł „po trupach” , by osiągnąć to, czego właściwie pragnie każdy człowiek: wolność, dostatek, pozycja.), pokazanie trudnych wyborów i tragicznych losów... To wszystko nie jest raczej schlebianie popularnym gustom, nie są to oklepane motywy wprowadzone pod publikę. Zdjęcia, muzykę i grę aktorską nie można nie nazwać prawdziwą sztuką, choć w realizacji pomysłów i scenariuszu pojawiają się luki i niedopracowane motywy, i nawet, jeśli parę scen ociera się o banał, to jednak cały film z pewnością nie spełnia „warunków” kiczu. Może się nie podobać, można powiedzieć, że nie jest dobry, ale nie dlatego, bo kiczowaty, a przez błędy w scenariuszu i/lub reżyserii.