wiem, że Sally Porter nie boi się filmowych eksperymentów. Ten film też jest udziwniony. Absolutnie cudowna jest Cate Blanchett - tu jako rosyjska tancerka, kokieteryjna i nieco zepsuta. John Turturro w roli egoistycznego włoskiego śpiewaka - bawi się rolą. Wieczna dziewczynka Christina Ricci jako żydowska dziewczyna szukająca ojca, szalenie poważna - główna bohaterka, ale dość nijaka. No i Johnny Depp w nieco romantycznej pozie, która organicznie mu odpowiada, ale tu zaangażowany chyba tylko przez wzgląd na urodę - niewiele ma do zagrania. W tle widmo nazizmu, które niby zagraża Ricci (Żydówka) i Deppowi (Cygan), ale u Potter ten motyw nie ma chyba wielkiego znaczenia. Poplątane, dziwne kino - zupełnie nie wiem dokąd zmierza.