Na wielką uwagę w tym filmie zasługuje rola Johnego Depp'a, który jak zwykle przeszedł sam siebie. On nawet jak nic nie mówi, bądź mówi niewiele jest ogniwem spajającym każdą produkcję. Polecam ten film wszystkim jego fanom.
ja nie mogłam oderwać oczu od Johnnego... :) na początku zastanawiałam się czy on coś powie w tym filmie, ale potem stwierdziłam, że nie musi nic mówić, a i tak jest niesamowity ;)
Obejżałam ten film tylko z względu na Deppa. Niesamowicie mi się poboba w tym filmie. Te włosy i wzrok...;)
Ja tak samo obejrzałam ten film tylko Deppa. On jak zwykle cudowny, a film tylko dobry, było mi po nim strasznie dziwnie.
Racja,mnie też zauroczył, nie pierwszy zresztą raz:-) Przypuszczam, że gdyby nie on, to aż tak ten film by mi się nie spodobał.
Depp jest genialny w każdej roli. Nawet jak film jest bez sensu to fajnie się go ogląda dzięki niemu :). Mam zamiar obejrzeć ten film ;)
och ten Johnny:D uratuje każdy film ;) Ja też muszę się przyznać, że obejrzałam go jedynie ze względu na Deppa. I zachwycił mnie tylko Johnny :) "Człowiek, który płakał" to film nie dla wszystkich. Po prostu trzeba lubić takie klimaty, tematykę itd.
Ja za to obejrzałam ten film głównie ze względu na Cate Blanchett, która według mnie przyćmiła resztę aktorów. No, może jescze John Torturro wypadł nieźle. Johnny Depp i Cristina Ricci - poprawnie.
Ja dla odmiany, oglądałem film dla Ricci, ale gdyby mi kazano odpowiedzieć pod groźbą tortur, kto najlepiej zagrał, to chyba jednak wskazałbym Cate Blanchett, pomimo, że jest zupełnie nie w moim guście, jeśli chodzi o urodę.
Johny jak to Johny. Ciężko Go nie lubić. A już domyślam się, co muszą czuć kobiety patrząc na Niego. Ale dostaliśmy typowe dla niego spojrzenie z oddali, maskę refleksyjnego skupienia i charakterystyczny grymas uśmiechu... W moim odczuciu Torturro zagrał znacznie lepiej.
Ricci próbuję rozszyfrować jako aktorkę. Podoba mi się jako kobieta bardzo, ale nadal mam ambiwalentny stosunek do Jej gry. Póki co: "Monster", "Black snake moan" i "Człowiek, który płakał". Była inna w każdym i nie mam problemu z dopatrzeniem się w Niej postaci, a nie aktorki, ale to chyba jeszcze za mało, żeby ocenić całościowo.
A w tym filmie wszyscy aktorzy byli ograniczeni przez scenariusz i zamysł reżyserski, który bardzo uprościł fabułę, posłużył się wieloma skrótami, spłaszczył tło historyczne. Mimo to...podobał mi się. Tak, 10 razy bardziej wolę melodramaty od komedii romantycznych. I powtórzę to jeszcze nie raz.
Zgadzam sie z Toba, Johnny przeszedł sam siebie w tym filmie czym mnie oczarował...Jest to jeden z wielu ulubionych filmów z nim.
Uwielbiam jego gre aktorska i jego staranne przygotowanie do kazdej z roli.
A mnie się film nie podobał, ani Johny (choć go uwielbiam) ani Ricci. Za to Cate Blanchett jak zwykle była rewelacyjna, ten jej akcent ;) Aktor grający Dantego oraz ojciec Flegele również mi się podobali. W ogóle początek tak ładnie się zapowiadał, a potem chyba zabrakło już pomysłu i zdecydowania i autentyczności. Na plus muzyka, zwłaszcza partie operowe :)
Plusów jest sporo. Wspomniane już role Blanchet i Turturro, muzyka i klimat. Na ten ostatni składa się właśnie muzyka i tworzenie scen w nocy bądź w zamkniętych pomieszczeniach. Skupienie się na jednostkach bez powoływania do życia szerszych mas społecznych też dobrze wpłynęło na film. Niemniej, główne role zagrane trochę po łebkach (Ricci i Depp), a film o parę minut za krótki. Niektórym wątkom czegoś brakuje.
Miałam podobne odczucie. Drobna, chuda, wystraszona. W ogóle do niego nie pasowała. Zero temperamentu.
Nie no jedna z najlepszych roli tak? XD
I to drobiazgowe przygotowanie do każdej roli. Skąd ty takie rzeczy bierzesz, jak on się niby przygotowywał do tej roli?
Siedział jak stylista układał mu włosy i słuchał jak Cate ćwiczy wymowę ;D
Nawet coś podłapał, ale niewiele
on w 80% swoich filmow (byanjmniej ktore ja widialem a bylo ich juz dosc troche !) nic nie mowi lub mowi bardzo mało ...
ten film, edwadr z nozyczkami,truposz, benny i joon.
czasem mam wrazenie ze to najlepszy aktor do ról niemych - niczym chaplin czy beni Hill................
ale i tak go lubie:)
Denerwuje mnie oglądanie filmów tylko ze względu na danego aktora. Sama cenię Deppa ale nie zachowuję się jak rozhisteryzowana nastolatka, póki co do filmu Turysta mnie kompletnie nie ciągnie. W tym filmie jak już ktoś wyżej wspomniał bardzo dobrze zagrał Torturro i jest niespodziewanym hitem tego filmu. Ricci nieźle, ona pasuje według mnie do tego filmu, ma jakąś taką wewnętrzną nostalgię. Wiem, to brzmi głupio. Ale Depp? Nie wiem czy to jak twierdzicie jego najlepsza rola. Zagrał uroczego i tajemniczego cygana. Może nie zrozumiałam dobrze tego filmu ale to nie on jest tutaj najważniejszy. Film bez wątpienia zasługuje na wielkie wyróżnienie ale z pewnością nie ze względu na Deppa, który moim zdaniem to tylko ładnie wygląda lecz ze względu na muzykę, nastrój i innych aktorów. No ale cóż mogę się nie znać.:)
Depp dla każdego gra inaczej , kazdy widzi w nim coś innego... mnie urzeka za każdym razem i w każdej produkcji ; ) a "Turystę" polecam ;)
Depp słaaaby był :) Chyba próbował ze specjalnym akcentem mówić, ale Cate tak go przyćmiła że nie jest to zauważalne. Z drugiej strony taka rola, dużo to on do roboty nie miał przez scenariusz.
A Torturro był świetny.
Co do filmu- Zapamiętałem go jako niezwykły i intrygujący, kiedy przypomniałem go sobie po latach okazał się niespójny i "dziurawy".
Co do aktorów- Zdecydowanie najlepiej IMO zagrała Cate Blanchet, ale również Ricci (Zjawiskowa!) zagrała naprawdę dobrze. Co do Deppa? Miał w tym filmie być tajemniczy i pociągający a jako że wygląda jak wygląda to łatwo mu to przyszło. Zwyczajnie poprawnie zagrana postać.
A co do Turysty tak btw. - Beznadziejny gniot. Co potwierdza, że nawet trójka dobrych aktorów nie uratuje koszmarnego scenariusza i kiepskiej reżyserii.
Piękny film. Spodobał mi się bardzo. Kocham Deppa, ale film oglądałam, bo zaciekawiła mnie bardziej fabuła. Uwielbiam także Cate, która bez dwóch zdań wg mnie zagrała tutaj rewelacyjnie, jak zawsze ;) I ten akcent! Dla mnie bardzo bardzo dobra rola. Depp jest przystojny i pasował do roli, ale zgadzam się, że nie była to przecież rola główna,a oglądać film specjalnie dla niego...Jestem jego fanką, ale chyba do Turysty się nie zmuszę ;)
Ja także obejrzałam ten film ze względu na niego. Dawno, dawno temu fragment "Człowieka, który płakał" mignął mi na Polsat Film, ale wówczas nie miałam okazji dokończyć seansu - od tamtego czasu w głowie miałam tylko wizję tajemniczego, magnetycznego i hipnotyzującego Deepa. Od wczoraj film ten mogę wreszcie zaliczyć do "obejrzanych" i muszę przyznać, że Johnny naprawdę jest najmocniejszą kartą tej produkcji. Z pozoru pretensjonalne przedstawienie go na białym rumaku w tym przypadku nabiera głębszego sensu, jak każda scena, w której się pojawia. Jego spojrzenie, milczenie, gesty, oszczędnie padające z ust słowa (z wyśmienitym akcentem!), aż wreszcie scena, w której tuląc Ricci płacze... Jedyny moment podczas seansu, który przyprawił mnie o łzy. Być może takie interpretowanie tytułu będzie zbyt płytkie, ale moim zdaniem owa scena jest zamierzonym od początku sensem tej produkcji, jej kwintesencją i najpiękniejszym w niej momentem. Cały film i jedno z jego najważniejszych przesłań opiera się bowiem właśnie na niej. I gdyby za płacz "zabrał się" inny aktor, być może wypadłoby to ckliwie i żałośnie. Zaś w przypadku Deepa... Cóż. Każdy kto widział, chyba odczuwa to samo. On nie musi nic robić. Jest po prostu jedną, wielką emocją.
Racja, wyglądał tu pięknie, oczy, cień uśmiechu, włosy, ale nadal nie mogę dojść do tego po jakim języku starał się mówić polsku czy rusku, a tak w ogóle to w tym filmie jego głos podobał mi się jeszcze bardziej niż zwykle, miał inny akcent.
Film obejrzałam głównie dla Johnnego i nie zawiodłam się. Jego gra aktorska, emocje, nawet to jak milczy i do tego scena w której płacze wzruszyłam się. Nie rozumiem tylko czemu jego nazwisko zostało wymienione prawie na samym końcu za takimi postaciami jak np. Chłopiec na wozie. Ale ogólnie film bardzo mi sie podobał. A Johnny wypadł rewelacyjnie.