lepszego filmu orbitującego wokół postaci roberta brylewskiego nie ma i nie będzie - taka jest moja teoria w teorii i praktyce.
mocna wypowiedź antybabilońska z całkiem nawet oryginalnym podejściem do uwspółcześniania terazistości epok poprzez zawieszanie zdarzeń ponad czasem i przestrzenią.
ponadczas to willa:
sztuczność, umowność, kostium; KRYZYS W BABILONIE w pokoiku na komódce; skoki pociągiem nieparowym w dużo naraz epok - za dużo naraz epok wystarczają dwie, z płynnym przechodzeniem od jednej do drugiej; nadwiedza - że na przykład za sześć lat wybuchnie pierwsza wojna, za trzydzieści jeden druga, będzie komu sprzedawać amunicje i wyrzynarki do konserw; i tak dalej, i tak dalej..
ale oto ów ponadczas żłobi drugi podgleb, bezczas.
za bezczas w ponadczasie odpowiadają dwie warstwy, soniczna i stroboskopowa, przenoszące akcje w zupełnie inne rejony, poziomy, a może i nawet wymiary.
tu dwa tańce, opętańcze wyrwy podrasowujące, są decydujące,
pierwszy:
zwisaki, taniec męski - wulgarny, brutalny, pijacki, demoniczny, taniec wielkiego babilonu, który dobrze znamy
(polecam wyjść w sobotni wieczór na starówkę w breslau)
drugi,
który osobiście mam za najciekawszy w całym filmie:
dzyndzelki, taniec żeński - nagi, pierwotny, plemienny, szamański, rytualny, wolnościowy, antybabiloński.
taniec zrównujacy wszystkich, którzy nie są równi w oczach praw ustanawianych przez pociotków ciemności.
(będą zgrzytać zębami bezsilnej złości)
nikt tu nie wie co to znaczy bać się babilonu, fallen, fallen is babylon ogólnie, kiedy się odbywa to świętych obcowanie
(tu odsyłam do Matrixa, odpowiednikiem tego tańca w Matrixie będzie pierwsza potańcówka wolnych ludzi w zionie).
no i tak to sobie płynie a płynnie przechodząc z jednej wistości rzeczy widzialnej i niewidzialnej w drugą, z drugiej w trzecią, z trzeciej znowu w pierwszą..
w duchu obywatelskiego protest songu, z kamieniami i butelkami z benzyną wymierzonymi w klincz kapitalizmu - toblera von tyrana; sexizm, klasizm i patriarchat, świętą trójcę religii wielkiego babilonu.
lepszego filmu orbitującego wokół postaci roberta brylewskiego nie ma i nie będzie - chyba że ponownie zrobią go sasnalowie.