Kontynuacja obrazu Paula Verhoevena, zrealizowana już z myślą o rynku video. Bacona zastąpił tu Christian Slater, który jednak pojawia się na ekranie przez łączny okres około minuty (głównie podkłada głos). Gra on czarny charakter, byłego żołnierza, który poddany został przez amerykański rząd eksperymentowi mającemu uczynić go niewidzialnym. Eksperyment, rzecz jasna, się nie powiedzie, a jego przedmiot sfiksuje i zacznie mordować. Tropem szaleńca podąża zbuntowany policjant i potencjalna ofiara wojaka - tu należy nadmienić, że aktorstwo odtwórców głównych ról pozostawia sporo do życzenia: Laura Regan na ten przykład, wcielająca się w dr. Dalton, swoją kreację postanowiła oprzeć na wytrzeszczaniu oczu i rozdziawianiu buzi (nic dziwnego, ze przy takim poziomie "specjalistów", co rusz słyszy się o kolejnych kretyńskich badaniach amerykańskich naukowców). Poza tym jednak, obraz ten wcale nie jest aż taki zły, jak przewidywałem. Jest tu odrobina napięcia, zdarzają się ciekawe pomysły, a skromne użycie efektów specjalnych pozwoliło uniknąć sytuacji, w której poprzez zgrozę niezamierzoną, patrzylibyśmy przez cały seans przez palce (budżet z pewnością nie był oszałamiający). Zważywszy, że sequele typu direct-to-video, to z reguły niestrawne popłuczyny (przykłady można by mnożyć w nieskończoność), "Hollow man 2" wybija się w moich oczach zdecydowanie ponad przeciętność. Nie czyni to z niego jeszcze dobrego filmu, ale powodów do płaczu też nie ma. Na wieczór "bezmyślny", że tak to ujmę - w porządku.