Kiedy bylem maly na filmy o takim poziomie co terazniejsze wielkie produkcje hollywoodu, mowilo sie bajki i puszczalo na jedynce o 19. Dla mnie to wogole jest jakas profanacja kinematografii. Taki film oglada sie tylko po to zeby dotrwac do konca, bo juz po 10 minutach wiadomo jak sie wszystko skonczy. Wezcie sobie na przyklad ogladnijcie film "Pogorzelisko" (akurat na szybko mi przychodzi do glowy) albo nie wiem..."Klucz do koszmaru". Przeciez to powinny byc dwie rozne dziedziny sztuki. Jezeli jedno nazywamy filmem, powinnismy wymyslic drugiemu jakas inna nazwe, zeby ktos przez pomylke nie dal sie nabrac. Oszczedzilibysmy ludziom sporo czasu, oczywiscie w obydwu kierunkach.
Druga sprawa to poprawnosc polityczna. Ja ja stawiam na tym samym poziomie zła co komunistyczna czy nazistowska cenzure. To jest po prostu zaklamanie rzeczywistosci. Gdyby poprawnosc polityczna wystepowala w sredniowiecznych ksiazkach to my w XXI w, zylibysmy w przekonaniu, ze taki byl obraz zycia w tamtych czasach, podczas gdy rzeczywistosc bylaby zupelnie inna. Ludzie za kilkaset lat na prawde beda mieli spore problemy z dotaciem do prawdy o naszym terazniejszym zyciu.
Tak ciezko teraz znalezc dobry film...