Obejrzałem ten film z ciekawości i niestety zawiodłem się mimo,kilku całkiem przyzwoitych scen walk powietrznych.To ,że Czerwony Baron stał się legendą walk I wojny światowej nie podlega dyskusji ale czy autorzy tego filmu nie poszli za daleko,próbując przedstawić go jako rycerza który w pewnej chwili staje się antywojenny nawet do tego stopnia, że dyskutuje z cesarzem,ignoruje rozkazy a wszystko to dzięki miłości do sanitariuszki?Jego światopogląd zmienia się dopiero,gdy po kolei giną jego
przyjaciele,gdy sam zostaje ranny,gdy nagle widzi otaczający go świat takim jakim jest-pełnym bólu.Wybielanie bohatera?Zrobienie z niego dramatycznej postaci-czy to pasuje do jego legendy?
Reasumując film średni-inne spojrzenie na postać Czerwonego Barona ale czy nie przerysowanej w druga stronę Aby uzyskać na to odpowiedź i wyrobić sobie zdanie to już samemu trzeba obejrzeć ale jeśli pominiecie ten film nic nie stracicie.