bo nie musielibyśmy się tyle męczyć, żeby jego żywot do końca prześledzić.
Koncepcja zerżnięta z (też zresztą marnego) "Flyboys". Wątki posiekane i niespójne. Sceny batalistyczne- zaczynają się i jak już wydaje się, że będą całkiem niezłe to... się kończą. No i "pacyfistyczne przesłanie"- jakby na siłę Remarque'a chciano wcisnąć- co wychodzi bardzo słabo.
Słaby film. Niemcy nie dość, że im o drugo- wojennych "bohaterach" nie bardzo wypada kręcić filmy, to jeżeli zrobią coś o tych z Great War to miernie wypadają.
Jeżeli tak ma wyglądać ich "polityka historyczna dla mas" to ja zdecydowanie wole... "Hubala" (nie wiem dlaczego akurat o tym filmie mi się pomyślało- ale przedwczoraj oglądałem "Rysę" gdzie w jednej z drugoplanowych ról gra Filipski...)