Pomimając fakt, że od momentu, gdy Tim Roth wchodzi do ostatniego pokoju, do końca filmu, jest pewnie nie więcej, niż 5 cięć montażowych, cały epizod z Tarantino to, jak dla mnie, obalenie mitu Hollywood o niezawodności zapalniczek Zippo. Każdy posiadacz tej zapalniczki wie, o co chodzi i chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie zgodziłby się na taki zakład. Zapalenie Zippo 10 razy pod rząd jest niemal tak samo prawdopodobne, jak trzaśnięcie drzwiami obrotowymi.