Bardzo nierówny film. Wiem, to oczywiste – wzięło się przecież zań czterech reżyserów. I na dodatek dziwnie się dobrali – dwaj kiepscy, dwaj świetni. Pokój nr 1 – chwilami śmieszny, ogólnie nudny, nijaki. Pokój nr 2 – przyciężkawy, ale niezłe teksty, nic takiego. Pokój nr 3 – z klasą, śmieszny i genialne dzieciaki. Pokój nr 4 – przynudnawy, dłużyzny i świetna pointa, jeśli te parę sekund ostatnich tak można nazwać. Doskonały Tim Roth.