No właśnie? Ja rozumiem, film ważny, film ładny - ale całą przyjemność z oglądania psuje konstrukcja postaci głównej bohaterki i ekspresja aktorki wcielającej się w nią.
Aby zrozumieć ten film należało czytać miedzy wierszami, znając realia komunizmu. Bardzo wątpliwe by na Zachodzie ktoś był wstanie pojąc jego aluzyjność.
Ale niezły, ciekawe zdjęcia - osadzone w mroźnych sceneriach, jak to często u Czuchraja. Obraz trudnej miłości z alkoholizmem i tęsknotą na czele. Gdyby wyciąć śmieszące dzisiaj wątki partyjne byłoby zdecydowanie lepiej. PIękna mimo wszystko była scena kruszejących lodów ukazana po śmierci Stalina.