Miły i sympatyczny film nie tylko dla dzieci. Sądzę, że można go potraktować jako
cukierek, który jemy wieczorem aby się zrelaksować. Pamiętajmy jednak, że nie będzie to
piątkowy wieczór - wtedy oczekujemy czegoś więcej po całym tygodniu pracy czy nauki.
Film oceniam jako dobry, trochę infantylny i łudząco podobny do "Madagaskaru", choć w
porównaniu z tą pozycją wydaje się być jedynie nędzną podróbką. Dzieci będą
zadowolone, rodzice może trochę mniej - w końcu po wytwórni Disney'a można by
spodziewać się czegoś na dużo wyższym poziomie.
Witamy w nowojorskim Zoo. Tym razem nie spotkamy genialnych pingwinów, lecz
równie zabawną ekipę - myślę, że dużą sympatią obdarzycie koalę Bazyla,
przemawiającego głosem Jacka Braciaka.
Jeśli chcecie odpocząć, obejrzeć coś lekkiego i nie skupiać się na wyszukanej fabule -
jestem skłonna zaryzykować stwierdzenie, że zakończycie seans z uśmiechem na twarzy,
ale historia lwa Sebastiana oraz jego synka, który nie potrafił ryczeć i bardzo nad tym
ubolewał, nie pozostanie zbyt długo w waszej pamięci.