Film jest bardziej indyjski niż bollywoodzki, choć towarzyszy mu piękna muzyka (oskarowy A.R. Rahman - to zobowiązuje) i taniec. Abhishek bardzo przekonująco gra typowego Amerykańca, który próbuje odnaleźć się w Indiach, i co?... okazuje się, że jego serce jest bardziej "delhijskie" niż niejednego z mieszkańców miasta. Także Sonam Kapoor wypada dość dobrze - jej delikatna uroda prawdziwie zachwyca. Weterani Bollywoodu, tacy jak Om Puri, Divya Dutta, Rishi Kapoor i inni nie muszą nawet przekonywać swoją grą - po prostu są świetni. W filmie sen miesza się z rzeczywistością, karmi wszystkie zmysły, a przede wszystkim nie można go chyba zinterpretować do końca - zawsze można dopowiedzieć coś więcej, albo zrozumieć inaczej. Naprawdę polecam ;)
Całkowicie się zgadzam:) choć dla mnie nie jest to arcydzieło, film jest bardzo dobry i potrafi zarówno wywołać emocje, jak i skłonić do refleksji nad życiem, nam nami samymi i nad naszymi paranojami, którymi sami się karmimy. "Delhi-6" pokazuje Indie chyba we wszystkich odcieniach, nie szczędząc negatywów, pomimo których jednak do Indii nie zniechęca. Piękne zdjęcia Delhi i świetna muzyka:) Również polecam:)