To dobry film i daje dużo do myślenia. W sumie ciężki dla widza bo "niejednogatunkowy" - z naprawdę fantastycznej "komedii omyłek" gdzie można śmiać się do łez, pod koniec płakać można z całkiem innych powodów. Bardzo życiowy, niestety... Podsumowanie i konkluzja raczej smutne - grono na pozór fajnych przyjaciół i ludzi po bliższym przyjrzeniu - jak się okazuje - okłamuje się i ukrywa przed sobą/bliskimi wiele spraw. Wydaje się, że pokazana katastrofa jest po to aby postawić pytanie - czy dla własnej próżności, potrzeby dowartościowania jest sens narażać to co naprawdę cenne, czemu na co dzień nie doceniamy wielu spraw i nie potrafimy bezinteresownie dać innym coś dobrego od siebie....No tak na szczęście katastrofa tylko potencjalna - bo przecież pod koniec wiadomo że nic takiego się nie wydarzyło - nikt nie zaryzykował tej ekstremalnej gry..... Do zastanowienia / śmiechu też. Polecam
Zgadzam się z Tobą, że film daje dużo do myślenia. Zakwalifikowałabym go do filmów "mądrych i życiowych". Zastanowiło mnie jednak przedostatnie zdanie Twojej wypowiedzi: "nikt nie zaryzykował tej ekstremalnej gry". Uważasz, że nie zagrali? Osobiście uważam, że jednak się zdecydowali na grę, a ostatnia scena jest obrazem z serii "co by było, gdyby...". Gdyby nie zagrali, rozeszliby się do domów w dobrych humorach, szczęśliwi wróciliby każdy do swojego życia i nadal by się okłamywali. Oczywiście każdy ma swój pogląd na ten film i to jest właśnie najlepsze w kinie - każdy zinterpretuje go inaczej. Pozdrawiam
Kasia ;-)) ale tak właśnie było na końcu- przynajmniej ja tak zapamiętałam - wszyscy sa w dobrych humorach ... bo nie zagrali
Albo, ostania scena była odpowiedzią na pytanie "co by było gdyby..."
Nie ma to znaczenia.
Właśnie to jest genialne w tym filmie, że obie interpretacje zakończenia (zarówno Twoja jak i @Kasi) są równie możliwe i twórcy filmu wybór - co by woleli w tej sytuacji (czy oczyszczającą katastrofę czy kontynuację życia w kłamstwie) - pozostawiają widzom.
Pozdrawiam
Scena , w której mąż daje telefon bez hasła do wglądu żonie wyjaśnia czy zagrali czy nie zagrali. Jest jedna tylko możliwość.
Teraz jak myślę o tych wszystkich scenach, to faktycznie to "co by było gdyby..." ma sens. Wcześniej w ogóle nie myślałam w tej kategorii. A to że byli w dobrych humorach w końcowej scenie to przypisywaliśmy z chłopakiem temu, że pokazane było inne spotkanie, wcześniejsze.