"Dobrzy chłopcy i źli chłopcy" - to polski tytuł znakomitego westernu. No cóż, przyznam szczerze, że jest to swoista mieszanka gatunkowa... western z nutką komedii i szczyptą dramatu, a do tego wspaniała muzyka. Trochę straciłem oglądając ten film z lektorem (przydałyby się napisy przynajmniej podczas oryginalnej muzyki - lektor niepotrzebnie ją zagłusza). Według mnie muzyka zasługuje na mocne 10/10, dawno nie słyszałem tak dobrego utworu, na miarę "Rawhide" czy "3:10 to Yuma" - prawdziwe, porządne country. Co do dłużyzn - może trwają góra 5 minut, co mogłoby obniżyć ocenę filmu. Ale rekompensuje nam to doskonała, wręcz rewelacyjna muzyka.
Co do fabuły - bardzo ciekawy pomysł współpracy emerytowanego szeryfa i podstarzałego bandyty, którzy chcą wykonać swoje ostatnie ważne zadanie. Nutka komedii, a do tego parę smutnych scen, choć film tak naprawdę nie smuci ani nie bawi (no może parę razy się zaśmiałem). Dla fanów westernów jest to obowiązkowa pozycja do obejrzenia. Dla kinomanów, znających ogromne kolekcje filmów - może już momentami nudzić. Dla mnie mimo to 10/10. Trochę za mało Davida Carradine'a, ale poza tym wszystko OK.