Czytałam wiele teorii na filmwebie nt filmu, ale nie znalazłam się z podobnymi odczuciami do moich. Bo czwarty wymiar, dwa równoległe wszechświaty, artefakty etc to bardzo ciekawe i fascynujące teorie, ale czy rozwiązanie nie jest dużo bardziej prostsze i przyziemne?
Może reżyser nie zabiera nas w podróż w czasie, a w podróż do umysłu Donniego?
Darko jest inteligentnym i bystrym chłopakiem, którego ponadprzeciętna zdolność rozumowania deklasuje styl rówieśników i tym samym, sprawia, że jest przez nich traktowany jako dziwak i odludek. Nie ma zbyt wielu kumpli, a ci, z którymi się spotyka po prostu go nie rozumieją. Z filmu dowiadujemy się, że Donnie dużo wcześniej, zanim poznał Franka, ma problemy z opanowaniem swoich emocji, podpala jakiś dom i przez to zostaje wysłany do specjalisty. W pewnym momencie swojego życia poznaje Gretchen - dziewczynę, która dostrzega w nim coś więcej. Podczas imprezy przebieranej grupą wybierają się do starej wariatki Sparrow, a tam dochodzi do incydentu, w trakcie którego dziewczyna ginie potrącona przez Franka. Całe to zdarzenie powoduje silne załamanie nerwowe Donniego, który od śmierci dziewczyny stwarza sobie wyimaginowany świat oraz postać Franka, który staje się jego przyjacielem i powiernikiem. Jako, że to Frank zabił Gretchen, Donnie wszystkie swoje złe czyny, przypisuje jemu, "on mnie zmusił, on mi kazał". Cała seria dalszych poczynań Donniego to nic innego jak walka z rzeczywistością. Coś na kształt fightclubowego "jeśli stracisz wszystko to jesteś zdolny do wszystkiego". Donnie niczego się nie boi i robi wszystko to, na co nigdy by się nie zdecydował będąc sobą. Zaczynając od pyskówki z nauczycielami, kończąc na zalaniu szkoły i podpaleniu budynku. W pewnym momencie dochodzi do krytycznego punktu wyjścia-śmierci Gretchen i "ratuje się" swoją własną odrealnioną śmiercią (przygniatający go silnik samolotu we własnym domu). W rzeczywistości Donnie budzi się i cykl się powtarza.
Jeśli popatrzymy na to w ten sposób to całość zaskakująco przypomina "Wyspę Tajemnic" M. Scorsese. Nie będę spoilerować Wyspy tym, którzy jej jeszcze nie widzieli, ale myślę, że ten kto oglądał dobrze wie o czym piszę. Tragizm postaci bardzo podobny. W takiej wersji interpretacji filmu, pojawiają się też odpowiedzi na pytania, w których poprzednie teorie znaleźć nie mogły, mianowicie:
Kim była chinka i jaką rolę pełniła? Donnie w Chince zobaczył siebie - wyalienowaną, nieakceptowaną społecznie osobę, która żyje w swoim świecie, więc pocieszając ją, pociesza sam siebie.
Skąd wiedział o sekretnym pokoju Jima? I tu bomba. Bo sam był przez niego molestowany w dzieciństwie. Nigdy nikomu się nie zwierzył, bo może bał się reakcji, może nie potrafił tego powiedzieć, a śmierć Gretchen była zapalnikiem do działania. Podpalając budynek wiedział, że sprowadzi policję wprost do pokoju i zdemaskuje Jima, a sam jednocześnie uniknie niewygodnym pytań i rozmów. Cel wykonany.
Czy książka Sparrow była w takim razie bzdurą? Bardzo możliwe. Nie wiemy o niej nic, poza tym, że kiedyś była zakonnicą, odbiło jej i totalnie się zmieniła, po czym napisała książkę. Może sama miała problemy psychiczne i pewnego dnia nią zawładnęły a może po prostu przestała brać leki ;)
Które sceny filmu są fikcją i wizją Donniego, które są realnymi scenami z przeszłości/przyszłości to reżyser pozostawia tylko dla oceny widza.