Ale to nie Jezus wyreżyserował. Ponadto ojca zmienila głównie perspektywa smierci, Bart tez wybaczyć nie chcial za bardzo ojcu zdrowemu. Z mojej perspektywy trauma choroby dokonala zmian, no ale choroba to dopust Boży więc...

Jeśli film jest biografią, to można by sądzić, że scenarzystą jest sam Pan Bóg ;)

Dodam tylko, że gdyby sama perspektywa śmierci (choroby) zmieniała ludzi, to co roku na całym świecie mielibyśmy miliony nawróceń i życiowych przemian. Nie trzeba czytać statystyk o ludziach żyjących z wyrokiem (nowotwory są plagą XXI wieku), tylko rozejrzeć się wokół i zastanowić, czy naprawdę perspektywa śmierci daje ludziom siłę do przemian? Czy potrzeba czegoś więcej? A może po prostu Kogoś więcej...

Popatrzmy na to racjonalnie, syn bez pieniędzy - ojciec się od niego odsuwa, syn ma dużoooo pieniędzy - ojciec nagle zapragnął być częścią jego życia :D No samo, czyste katolickie dobro

Racjonalnie rzecz biorąc to Ty nie oglądałeś tego filmu mój drogi.

Na końcu wyraźnie jest podane, że długo po śmierci ojca kiedy Bart otrzymał ostatni jego czek, "I can only imagine" wylądowało na szczycie list przebojów. Zatem pieniądze zdobył już zdecydowanie po śmierci ojca.

Dodatkowo "I can only imagine" które wywindowało Mercy Me na szczyt powstało PO ŚMIERCI jego taty.

Także zgadzam się z jednym, oto właśnie czyste, katolickie dobro.

Reasumując, nie bądź jakimś antyreligijnym fanatykiem a po prostu postaraj się zrozumieć, że jest coś więcej niż to co widzą oczy, niż to co są w stanie wychwycić uszy.

Pozdrawiam

Dlaczego katolickie dobro?

Jaki znowu Jezus? A gdzie był ten "cudowny Jezus" gdy matka go zostawiała na pastwę losu z niby takim złym ojcem, który przecież mógł go nawet zabić, a jednak jakoś go żywił, ubierał i wychowywał sam latami. Pozostaje mi niesmak gdy na końcu pojawia się jego wspólne zdjęcie z tą pseudomatką. Film świetny