Zobaczyłem go dziś i zastanawiam się...
Do kogo jest on kierowany? Seria Dragon Ball jest znana na świecie (a nawet i u nas) od kilkudziesięciu lat. Dorobiła się milionów fanów.
Jednak film wyraźnie nie jest dla nich - ciągłe błędy i przekręcenia aż bolą.
Ktoś kto nie i wdział nigdy anime (lub nie czytał mangi) ten raczej nie załapie o co chodzi - "Co to do diabła za kulki? Skąd się wzięły? Dlaczego strzelają z rąk?"
Wychodzi że też nie jest dla nich...
Dla kogo więc jest on??? Kto stwierdził że dobrym pomysłem będzie zrobienie z tego mieszanki DB i filmu o nastolatkach? Skąd pomysł na taką konwencje?
Już samo intro mnie zabiło... "Piccolo i jego sługa Ozaru" - No dżizas... A potem szkolne rozrabiaki robiące z Goku jaja...
Wiem ze piszę to trochę nie składnie ale naprawdę takiego kapiszona jeszcze nie widziałem. Syn Uwe Boll'a i Ed'a Wooda nie dałby rady zrobić z tego większej szmiry...
ps: dwa pozytywy to - Chi Chi która tutaj się wylaszczyła (ale straciła na rozumie...) i scena z nakładaniem żelu na włosy. Reszta do kloaki!
Love & Peace!