Witam, zacznę może od oceny filmu. Ogólnie daję mu 4/10 ale przy ocenie daję mu 1 - bardzo spodobało mi się określenie owej jedynki - nieporozumienie.
Teraz co do filmu. Po pierwsze ja tam żadnej ewolucji nie widziałem. Niby Goku coś tam sobie wytłumaczył, coś zrozumiał, "pamiętaj kim jesteś", "pierwsza zasada - nie ma żadnych zasad" - ogólnie spoko, ale żeby od razu ewolucja? Ale dobra nie czepiajmy się.
Dalej, po co były te zwolnienia w scenach walki? Sceny walki mało emocjonujące a slo-mo tylko denerwował. Może jakby to inaczej wyglądało...
A teraz co mi naprawdę leży na sercu. Po co było robić tego typu film z tytułem dragonball kiedy z dragonballem to nie miało nic wspólnego - oprócz imion postaci. Wiadomo, że fani pójdą na film i wiadomo, że fani będą się o filmie wypowiadać. A jak się będą wypowiadać to wszyscy widzimy. Można było dać inne imiona głównych bohaterów, dać inny tytuł, resztę zostawić i nikt by nie miał pretensji. A tak, no proszę was: *spoiler* Goku kończy 18 lat, śmieją się z niego w szkole, on nie może sobie poradzić z chłopakami, z dziewczynami idzie mu nie lepiej, fantazje na temat chi-chi jedzącej truskawkę. Dziadek Gohan żyje, nie ma genialnego żółwia (tylko mistrz Roshi, który coś z żółwia ma) zero technik ki tylko jakieś ogniki - przecież każda postać miała jakieś unikalne techniki - kamehameha jak morska bryza. Chi-chi poza tym też jakaś taka niewyraźna... Jedynie Bulma ma coś z tej z anime. Więc ciężko się nie przyczepić. **koniec Spoilera**
To tak jakby Jackson zrobił film o tytule Władcy pierścieni gdzie Frodo idzie do liceum i ma wrzucić do magicznego kibla pierscionek z Bravo bo inaczej zły Dyrektor zniszczy świat. Mógłby zrobić, można by obejrzeć ale też suchej nitki nikt by nie zostawił. Jeśli się robi coś na podstawie czegoś innego to konwencje trzeba zachować. Szczególnie jeśli to coś miało tak wielkie rzesze fanów.
Pozdrawiam