Mam nadzieje, że Stephen Chow jednak w tym palców nie maczał, bo wyszło zupełnie bez jaj charakterystycznych i dla niego i dla dragonballa. Ale czego oczekiwac - film byl robiony chyba z myslą o najmłodzej publicznosci - to tak jakby ktoś poszedł na Power Rangers i miał pretensje że to dla dzieci.
Czgo zabrakło?
1. Krwi :)
2. Goku to był kawał chłopa w anime - klata i biceps go rozpierały - a tu taki chłopaczek - charakterem nawet ok ale nie posturą.
3. Roshi to był zwyczajny zbok - a tu taki nieśmiały podrywacz wyszedł.
4. brak scenariusza - dowcipy były bardzo mierne i na siłe, hiosotria idiotyczna...nic dziwneg ze ten film to tylko 120 min z napisami.
5. Brak charatkerystycznych ruchów i mocy dla charakterów (jedynie Ka me)
6. Kostimy...to jest częsty błąd przerabiania bajki na film - myślą ze trzeba zrobić takie same ciuchy - a ze te ciuchy w bajkach posiadają prawie zero szczegółów to na flmie fabularnym wygląda to jak plastikowy Power Rangers.wiecej szczegółów!
7. Brak pomiarów mocy
i co najważniejsze........oprócz kilku fikołków Goku - ZERO UMIEJETNOŚCI I CHOREOGRAFII - tam nikt się bić nie potrafił - nawet z Chow Yun zrobili hipermakretowego aktorzyne.
wiec coż...jako film dla dzieci może i ok. - jako dragonball - chybiony prawie wszędzie (końcówka śród skał troche zaczęła przypominac anime)