Na początku chciałbym zaznaczyć, że mało jest filmów które mi się nie podobają, naprawdę mało. A teraz do rzeczy... Jako dzieciak uwielbiałem Dragon Ball'a. Pamiętam jak pośpiesznie wracałem ze szkoły, żeby zdążyć na odcinek. Złote, pamiętne czasy. :) Gdy pierwszy raz usłyszałem, że ma wyjść film Dragon Ball nie byłem zbytnio tym pomysłem zachwycony bo jak wiadomo adaptacje nigdy nie wychodzą za dobrze. No, ale cóż - pomyślałem - a nuż będzie to coś dobrego! Niedawno dowiedziałem się jak bardzo byłem w błędzie. Po pierwsze - fabuła. Panowie scenarzyści, czy wy stroicie sobie żarty? Fabuła jest tak denna, że aż brakuje mi słów na opisanie tego. Ciekaw jestem czy oni w ogóle oglądali anime...
Po drugie - aktorzy. Drogi Justinie Chatwin, podziwiałem Cię za Twoją rolę w "The Invisible" bo zagrałeś tam naprawdę świetnie ale tutaj... Nie wiem czy zmusili Cię byś zagrał tak tragicznie czy po prostu nie chciało Ci się wykazać bo nie uwierzę, że dałeś z siebie wszystko. Reszta aktorów zagrała podobnie, jedni nawet jeszcze gorzej.
Po trzecie - "special effects". Jak na 2009 to "zdeczka" kiepskie. Miałem nadzieję chociaż, że efekty będą miłe dla oka bo na fabułę nie można było liczyć, no ale cóż... Nawet o to się nie postarali.


Ogólnie rzecz biorąc ten film to totalna porażka. Zero jakiejkolwiek spójności ale czego nie robi się dla pieniędzy, prawda?
Z ręką na sercu daję 1/10, na więcej wg. mnie ten film nie zasługuje.