Wyobraźcie sobie Polskę mlekiem i miodem płynącą... W dwóch niedalekich
ośrodkach uniwersyteckich dyplomy magistra filozofii odbiera dwóch
młodych mężczyzn. Dostają propozycje pracy na uczelni, otwierają
przewody doktorskie... Ich kariera nabiera rozpędu, aż tu pac pac lecą
atomówy. Przez szereg rożnych zdarzeń lądują w jaskini (Platon..?) i
prowadzą dialogi, ważne dialogi (Dostojewski..?). Potem już do przodu i
do końca. Film niezależny, budżet niewielki (jak na kino) a
najważniejszy kadr filmu to ten po końcowym "ściemnieniu". Dla
niecierpliwych wyjaśniam, że ten kadr to nazwisko reżysera... Aktorstwo
- może być, bo dialogi w końcu piszą scenarzyści więc mam wrażenie, że
odtwórcy zrobili co mogli... Pani Nowogrodzka nawet więcej. Ach...
Jeszcze - na swej drodze w jednym hangarze bohater spotyka magistra
socjologii też z przerwanym przewodem... Technicznie jak na taką
realizację - nie ma wstydu. Hm... drugi raz nie pójdę i nie będę namawiał...