"Droga krzyżowa" to film niezwykle kontrowersyjny, ale unikający wzbudzania taniej sensacji.
Historia Marii, która niesie swój własny krzyż, poraża. Cisza po seansie na Transatlantyku była
bardzo wymowna. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, zapraszam na mojego bloga, tam możecie
przeczytać dyskusję na temat tego filmu. Link w profilu. Miłego czytania!
to i dołożę trzeci głos...
http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2015/01/droga-krzyzowa-czyli-jak-swiat-wi dzi.html
Śmieszne. Także wysoko cenię ten film, ale nie za to, o czym piszesz na swoim blogu z koleżanką (tamte Wasze wyprawy antykatolickie są durne). Nie za to, bo to nie jest film kontrowersyjny (kontrowersyjna to jest np. "Ida"),. To jest film o rodzinie, w której domem rządzi fanatyczna kobieta (są takie, panie feministki, oj, są), czyli rodzinie dysfunkcyjnej; to jest film o odłamie wiary chrześcijańskiej, w którym - jak w każdym odłamie i w każdej mniejszości - pewne sprawy (tu - kwestie wiary) są stawiane bardziej zdecydowanie odłam (sekta, mniejszość) broni swej integralności fanatyzując naukę wiary i postępowanie, to są po prostu reakcje obronne przed możliwością rozpłynięcia się w jakiejś wierze powszechniejszej; wreszcie, to jest film o dorastającej poczciwej dziewczynie, której duszą zawłada fanatyczna matka. W swej najgłębszej warstwie, warstwie znaczeń, jest to film religijny, stawiający pytania np. takie: gdzie jest granica między autorytetem a autorytarnością, czy rodzice mają prawo do indoktrynacji dzieci, dlaczego bywa, że księżą więcej wymagają od owieczek niż od siebie samych, pasterzy? No i najważniejsze pytanie - czy bardzo głęboka wiara, wiara wręcz pierwotna (mowa o tym odłamie z filmu), powinny skazywać nas na powtórzenie drogi krzyżowej Jezusa? Nie wiem, wiem jedynie, że nie jest to film ani pro- ani antyreligijny. Być może nawet wbrew intencji jego autorów....