Film jest nakręcony przez ten sam pokrój ludzi którzy robili filmy i plakaty propagandowe
dla stalina, hitlera, jaruzelskiego. Już starożytni wiedzieli że nowy porządek najlepiej się
buduje na gruzach starego podobnie jest z ideami i patologicznymi wręcz poglądami. To
też wykorzystali twórcy 'ducha epoki' od samego początku korzystając z półprawd,
potencjalnej niewiedzy widza i fascynacji spiskową teorią dziejów by przemycić ich
'prawdę' która jest tak samo budowana jak 'prawda' o wyższości rasy białej, braku
ludzkich odruchów u Żydów, o złym stanie gospodarki wynikającym z działań
Solidarności itp. Najgorszą cechą tego pożal się Boże 'dokumentu historycznego' jak go
szanowna redakcja nieszczęśliwie nazwała jest to że wszystkie tezy stawiane w filmie są
przedstawiane jako bezwzględna prawda. Nie mam nic przeciwko ich teorią co do WTC i
wybuchu wojen. Niech robią filmy na ten temat ale nie tak. Bo ten film jednoznacznie
ukierunkowuje widza. Rozdział o chrześcijaństwie jest wręcz obrzydliwy. Trzeba nie mieć
mózgu żeby uwierzyć w ich teorię. Musieli podważyć autentyczność największych
antycznych historyków by dowieść że mówią 'prawdę'. W zasadzie musieli podważyć
wszystko. Najgorsze są te kretyńskie komentarze że 'film zmusza do myślenia' ! Od kiedy
to kłamstwo zmusza do myślenia!? Do myślenia zmusza widza zadawanie mu pytań a
nie ordynarne kłamstwa i manipulacja faktami. DE nie pozostawia widzowi żadnych
pytań. Jest to chory monolog idioty. Biednego idioty który postanowił że nazwie białe
czarnym i że jak wystarczająco dobrze to 'uargumentuje' to ludzie to kupią. Żal mi tych
biedaków którym szkoda czasu by wziąć książkę z fizyki doświadczalnej do ręki, którym
historia prawdziwych historyków jest za trudna do czytania, a edukacja jest nic nie warta,
bo to właśnie tacy ludzie ciągną na szczyt patologie jak ta. To nie jest dokument, to nie
jest film historyczny. Jeśli jesteś wyznawcą filmu nie krępuj się, pisz, dyskutujmy.
Widzę że jesteś jasnowidzem! Szkoda tylko że takim kiepskim: Nie jestem katolikiem.
"Skrajnie głupie"... No Ciekawe słowa z klawiatury osoby która do tej pory nie ma nic do powiedzenia.
Proszę więc udowodnić że Jezus nie był Bogiem. Śmiało. Do tej pory jedyne co podajesz to masę opinii + komentarz. To nie są argumenty. Bądź poważny.
Nie będę niczego udowadniał człowiekowi, który spędza 24/7 przed monitorem komputera na filmwebie wdając się w spory o urojonym bogu.
Jest to powód godny Twoich wcześniejszych wypowiedzi.
Poza tym kolejny raz wykazujesz się kiepskimi zdolnościami jasnowidzenia... 24/7... Niezły hicior. Brawo Jasiu!
Nie wiem jak Tobie ale mi napisanie postu zajmuje do 3min (te długie nieco dłużej) i jest to miły przerywnik w pracy więc jeśli dla Ciebie jest to duży wysiłek to faktycznie lepiej sobie odpuścić. No ale o tym pewnie wiesz skoro jesteś takim dobrym szamanem!
panowie w tych waszych wywodach widzę tylko jedną inteligentną i wyważoną osobe i jest to jaca 777_2 po pierwsze lechoffre22 mądrujesz się tylko nie podając żadnego argumentu po za tym że uważasz się za mądrzejszego:PP zajeżdża mi tu J. Kaczyńskim :PP po drugie obrażasz i krytykujesz bezpodstawnie a to już bardzo nie ładnie ..... jaca 777_2 nie broni KK .... gdybyś nie był zadufanym w sobie gburem pewnie byś to wychwycił bardzo szybko ,ja nie uważam się za jakiegoś oczytanego i wszechwiedzącego ale na momencie wychwyciłem .... co do Twojej oceny filmu jaca777_2 zgadzam się z Tobą ale pod jednym warunkiem -patrząc pod takim kątem jak Ty to robisz owszem na pewno nie jest to film historyczny itd .... mi po obejrzeniu ( z reszta każdej części ) opadła szczęka ,uważam że filmy świetnie zrobione z technicznego punktu czyli muzyka cała ta otoczka ,klimat itd... jednakże mnie zaczęło zastanawiać coś innego .... czy aby na pewno film który mówi tyle prawdy ,obala ,oskarża i krytykuje władzę ,Kościół i podważa wiele innych cech życia społecznego dostałby nagrody???? to mnie najbardziej uderzyło ..... i stwierdziłęm że coś tu jest nie tak -- tak po prostu intuicyjnie .Chciałbym zaznaczyć że nie naguję mimo wszystko ,ponieważ jak już wcześniej wspomniałem ja patrzę na to pod innym kątem i uważam że film jest dobry chocby dlatego że budzi kontrowersje ,skrajne emocje -wydaje mi się że właśnie taki jest jego cel i to osiągnął niezaprzeczalnie!!!!
Co do sensu i prawdziwości tych tez .... panowie jesteście tacy mądrzy to śmiało nakręćcie kontrargumenty myślę że na YT OSIĄGNIECIE spore(poparcie ,sukces ) nie twierdząc że komuś z Was na tym zależy piszę całkiem serio:))) chętnie sam bym się zapoznał z obiema stronami medalu ....
co do religii .... moje skromne i proste zdanie jest takie
religię traktuję bardziej jako część kultury niż sens życia jako taki
a dosadniej uważam że to tylko etykietki społeczeństw
nie podważając istnienia BOGA jako takiego jakkolwiek by on nie wygladał i kimkolwiek by nie był to ludzie muszą mieć podziały
pamiętajcie gdybyśmy nie mieszkali w Pl tylko w Chinach lub Indiach ta dyskusja była by tą samą dyskusją z innymi tylko postaciami
tak upraszczając to na maxa ośmielę się stwierdzić ze religia jest jak kluby piłkarskie (hahah wiem że bardzo orginalnie -delikatnie ujmujac porównanie) ale tak to widzę .
mieszkając w Łdz jesteś za Łks em lub Widzewem gdybyś mieszkał w WWa byłbyś za Legią lub Polonią tak samo z religią zależnie od tego gdzie żyjesz taką wyznajesz .
oczywiście jest to ogromne uogólnienie ponieważ są mniejszości itd .zdaję sobie z tego sprawę ....
ale na pewno nie dałbym sobie ręki uciąć że moja religia jaka by nie była jest najlepsza i najmądrzejsza :)))
pozdrawiam :)
Mój ostatni post gdzieś na końcu tematu pokrywa główne kłamstwa zawarte w filmie. Wiem że słowo kłamstwo źle się kojarzy bo sugeruje że ten kto go sformułował zna prawdę ale w tym konkretnym przypadku pasuje jak ulał. Polecam zapoznanie się z nim.
Odnośnie nagród które ten film dostał: Nie wiem. Musical Chicago (2002) dostał chyba z 7 Oscarów a był bardzo, bardzo przeciętny. Od prawie 15 lat nagrody są równoległym przedłużeniem reklamy, raczej, niż prawdziwą nagrodą za osiągnięcia. Przykłądem jest DiCaprio który do tej pory nie dostał żadnego Oscara, choć już w jednym z pierwszych swoich filmów udowodnił że ma nie tylko talent ale i chęć rozwoju. Więc nagrody są w tym przypadku środkiem przyciągającym tych niezainteresowanych.
Czekam z zainteresowaniem na to bezproblemowe udowodnienie, iż Jezus nie był Bogiem.
Dowody dla pozostałych religii możesz pominąć.
Bo równie dobrze ja mógłbym rzucić:
"Przecież bardzo prosto można udowodnić, że Jezus jest Bogiem, ale nie będę tego udowadniał wojującemu ateiście."
Na razie wykazałeś żarliwość swojej wiary w "Nieboskość Chrystusa", i totalny brak argumentów. Brnij tą drogą dalej, powodzenia!
może zainteresuje Cię, że o boskości Jezusa jest mowa tylko w jednej ewangelii (św. Jana). Według pozostałych nazywał siebie synem człowieczym, a nie Boga ;]
To chyba niezbyt uważnie czytałeś.
W każdej ewangelii Jezus wskazuje na to że jest Bogiem (np. odpuszczenie grzechów chromemu), ale żeby to zobaczyć musisz wiedzieć jak Boga postrzegali wtedy Żydzi i co dla niech oznaczało "Być Synem Bożym". Poza tym Izajasz nazywa Mesjasza "Bóg mocny" a na dodatek same słowo Jezus (w właściwie to Jehoszua) oznacza "JHWH Zbawia". Dodatkowo w listach: Tytusa, Hebrajczyków, Jana i oczywiście w Objawieniu Jana Jezus jest nazwany jednoznacznie Bogiem.
czytałem dość uważnie; a poza tym atrybuty przypisywane Jezusowi były przypisywane nie tylko jemu (np. Apoloniuszowi z Tiany), a synem Boga w tamtych czasach nazywano każdego guru nowej sekty, których było co niemiara. Poza tym podałem jak Jezus sam siebie nazywał, a nie jak nazywano go później. Poza tym zwyczajowo przyjmuje się, że Ewangelia św Jana i Apokalipsa są tego samego autorstwa więc, nazywanie w niej Jezusa synem bożym jest logiczne i trzyma się kupy z tym co wcześniej napisałem.
Tylko że przyjście Apoloniusz z Tiany nie było oczekiwane i przepowiadane przez mieszkańców Tiany.
Widzę że niezbyt uważnie czytasz to co piszę. W Jana Jezus jednoznacznie mówi o sobie że jest Bogiem, ale w innych ewangeliach robi to jednoznacznie, jednak żeby to zobaczyć trzeba znać Żydowską kulturę. Jest wiele sposobów na powiedzenie tego samego.
Tylko Świadkowie Jehowi mają takie spojrzenie na osobę Jezusa. A o dziwo nazywają się chrześcijanami....
O tym jednak nie chcę dyskutować. To kwestia Twojej wiary. Na forum do niczego Cię nie przekonam.
no wiesz... czy to Izajasz, czy Daniel, czy kto inny nie przepowiadał, jak ten mesjasz miał mieć na imię, więc nie jest powiedziane, że to nie mógł być Apoloniusz.
PS. Nie jestem świadkiem Jehowy i nie mam zamiaru być
Cieszy mnie że nie jesteś Świadkiem Jehowy.
Biblia jest przepełniona treścią. Bez względu na to z jakiej perspektywy się na nią patrzy. W związku z tym występuje wiele nurtów myślowych opartych o jej zawartość. Jednak dyskutując na jej temat musimy coś założyć: Albo jest Bóg albo Go nie ma.
Jeśli zakładamy że jest Bóg wówczas trzeba również ustalić czy wierzymy że ten Bóg to jest Bóg Biblii. Wówczas analiza tekstu to pewnego rodzaju walka. Bo jeśli jest Bóg to musi być prawda: Prawda o treści i przesłaniu. Prawda również jako wartość...
Jeśli natomiast założymy że Boga nie ma a Biblia jest zbiorem aktów prawnych i utworów moralistycznych wówczas zakładamy również że jest to nieco grubszy i starszy ale ciągle taki sam jak każdy inny: Utwór literacki. Więc dyskusja o nim nie ma większego sensu. Bo co przychodzi z analizy rękopisów Homera, Platona, Herberta? Jest to budowanie opinii która bez jej konfrontacji z autorem może być nic nie warta. Tylko autor może powiedzieć prawdę o swoim utworze. Myślisz że Słowacki przyznałby się do głębokości które wyciąga się z jego utworów? Przyznałby się że był naćpany i nie za bardzo pamięta o co mu chodziło. O ile niewygodna, to jednak (najprawdopodobniej) tak właśnie by przyznał. Więc prawda wtedy nie istnieje. Żadna prawda. Bo jak człowiek w swojej skończonej percepcji jest w stanie ustanowić taki absolut jakim jest prawda skoro z trudnością przychodzi mu ustalenie faktów?
nie wiem, czy Cię ucieszy, bo nie uważam się w ogóle za chrześcijanina ^^
Jeżeli iść Twoim tropem to powinniśmy również skonfrontować Biblię z jej autorami, a także członkami różnych komisji, które zadecydowały, czy dana księga dostanie się do Biblii, czy nie. Wtedy będziemy mieli pewność co jej autorzy/redaktorzy mieli na myśli. Teraz to raczej niemożliwe, więc pozostaje polegać na tekście i zastanowić się co on obiektywnie zabiera.
Bo jeśli Biblia została napisana pod tzw. "natchnieniem" a opisany w niej Bóg jest prawdziwy to tym samym jest on (tenże Bóg) autorem a nie ręka która to zapisała. Arystoteles (może jest to zły przykład bo wtedy zapisywanie myśli było źle postrzegane, ale i tak to robiono), Paweł z Tarsu i inni: Każdy kto dużo pisał miał sekretarza który jego słowa przenosił na papier ale sekretarz nie jest autorem.
Wówczas nawet z pozoru przypadkowe zdarzenia miały cel, więc wybór ksiąg nie mógł być przypadkowy. Oczywiście jeśli zakładam istnienie Boga Bilii
istnienie Boga można zakładać, albo nie; co nie zmienia faktu, że Biblia sama w sobie jest dowodem, że jest dziełem ludzkim. Np. wspomniana przez Ciebie Apokalipsa napisana była w I w., ale częścią Biblii stała się dopiero w IV w., a więc 300 lat później. Ewangelie - w Biblii są cztery, ale do naszych czasów zachowało się około 100, ale tamte się nie dostały. Tak więc skład Biblii jest jaki jest w wyniku głosowania.
Poza tym co to za wszechmocny Bóg co pisze takie bzdury? ^^
Jak coś samo w sobie może być dowodem na cokolwiek? Kanonizacja Biblii nie jest żadnym "dowodem" na świeckie pochodzenie jej treści. Ciekawe w ogóle że widzisz to w ten właśnie sposób. Jakoś nikt nie ma nic przeciwko temu że myśli przypisywane Platonowi prawdopodobnie nie są jego. Albo Shakespeare. Nie żadnych rękopisów jego sztuk, żadnych dowodów na to że to on to napisał. I kto o tym wie? Mało kto.
Dlaczego Cię dziwi to że jest więcej niż 4 ewangelie? Tylko Łukasz, Mateusz, Marek i Jan Potrafili pisać? Nie ale tylko o tych ewangeliach wiadomo na 100% że zostały napisane przez osoby z najbliższego otoczenia Jezusa i jego uczniów. O reszcie tzw ewangelii wiemy tyle że są. A czy ich wiek świadczy o wiarygodności? Nie. To pochodzenie o tym świadczy. Wiesz jaki jest proces uwiarygadniania pism w kodeksie Jerozolimskim? Ty wiesz że było głosowanie skąd? Racjonalista.pl? Tobie się wydaje że jakieś tęgie głowy stanowią o tym w co wierzyć a w co nie, ale gdyby tak było Textus Receptus by nie istniało.
Nie chcę z Tobą o tym dyskutować bo na stwierdzenie "Poza tym co to za wszechmocny Bóg co pisze takie bzdury" nuż się w kieszeni otwiera. Nie trzeba być chrześcijaninem żeby przyznać że Biblia to kopalnia wiedzy, a w dodatku bardzo ciekawy utwór. Jednak Ty wychodzisz z założenia że jak nie rozumiesz, to jest głupie. Znałem takiego gościa na studiach. Analizy Matematycznej nie rozumiał i mówił że jest głupia. Nie zdał. Ty właśnie też nie zdałeś.
he he
widzę, że komuś nerwy puściły ;p
Wcale mnie to nie dziwi, że są też inne ewangelie, wręcz przeciwnie. Wśród apokryfów są również ewangelie napisane przez osoby z jego najbliższego otoczenia (np. św. Filip Apostoł, św. Tomasz Apostoł, Judasz, Maria Magdalena). Co do tego faktu, to nie przeczą im nawet historycy chrześcijańscy. Czy wiek świadczy o wiarygodności? W jakimś stopniu na pewno, z tym, że pierwsza "kanoniczna" ewangelia powstała około 30 lat po śmierci Jezusa (jeżeli założymy, że kiedykolwiek istniał). Co do tego, że były ostre dyskusje, którą księgę dodać do Biblii, a którą nie przyznaje np. św. Jan Chryzostom. Nie wiem czy Ci wiadomo, ale portal racjonalista.pl powstał długo po jego śmierci, więc nie mógł z niego korzystać.
Biblia kopalnią wiedzy?? Hmmm.... a na jaki temat? Na pewno nie historii (większość wydarzeń jest opisanych jedynie w Biblii, a biorąc pod uwagę jak często się myli w innych dziedzinach, to... wybacz).
Dalej Dekalog. Kościół katolicki sam oficjalnie przyznaje się do dwóch fałszerstw. Wiem, że nie jesteś katolikiem, ale postać Dekalogu za Krk przyjęły wszystkie chyba kościoły chrześcijańskie (m. in. Kościół ewangelicko-augsurski, Kościół ewangelicko-reformowany, cerkiew prawosławna zarówno unici, jak i dyzunici, Kościół anglikański, prezbiterianie, metodyści, baptyści, mormoni, świadkowie Jehowy i inni). To tyle co mi w ej chwili się przypomniało.
A jak czegoś nie rozumiem, to po prostu się tym nie zajmuję, a nie uważam, że jest głupie ;p
Analizy matematycznej nie musiałem się uczyć
Mi? Nerwy puściły? Raczej nie ma takiej opcji... Jest tylko jeden użytkownik który może się szczycić tym że doprowadził mnie do białej gorączki: 0wner2.
KK to dla mnie jedno wielkie fałszerstwo, więc tu zgoda.
Odnośnie Ewangelii: Ewangelia Judasza została napisana przez sektę gnostyków, ewangelia Marii Magdaleny to nie-wiadomo-co, jeśli chodzi o pochodzenie. Nikt nie wie kto dokładnie był autorem tej masy ewangelii. Poza tym fakt że sobie zaprzeczają również nie bardzo sprzyja ich wiarygodności (np ewangelia Tomasza i Judasza).
Istnienie Jezusa jest poświadczone historycznie.
Wiesz co, nie chce Cię przekonywać. Nie chcesz wierzyć to nie wierz. Ja Cię do niczego nie przekonam
tak można było przypuszczać po reakcji na mój post, co do ewangelii, to ich pochodzenie też jest conajmniej wątpliwe. A w jaki sposób niby istnienie Jezusa zostało potwierdzone? Bo jeżeli chodzi o Biblię to trochę za mało ;]
Świadectw jest masa. Najlepszym przykładem są kontrowersyjne wpisy w Talmudzie. Potem Józef Flawiusz, Tacyt, Swetoniusz.
Pozwól że i ja pogratuluje Tobie "umysłowości".
Jak już pisałem wcześniej nie jest to moim celem uwiarygadniać swoją wiarę osoba które nie są nią zainteresowane. Nikt Wam nie każe wierzyć, ale nigdy nie zrozumiem szyderczego tonu "oświeconej" elity. Czy Wy czujecie jakiś fizyczny ból jak rozmawiacie z kimś o odmiennych poglądach?
fakt, zaczyna brakować miejsca co sprawia, że bardzo niewygodnie się pisze ;))
a wracając do Jezusa, to co do jego istnienia jestem agnostykiem, ze wskazaniem na tak, z tym, że na "Woję żydowską" Józefa Flawiusza bym się nie powoływał, bo zostało już udowodnione, że opis Jezusa znalazł się tam w wyniku fałszerstwa, zas pozostali wymienieni przez Ciebie, wspominają o nim, bardzo ględnie i skąpo, choć fakt, że bardzo uprawdopodabnia istnienie osoby o imieniu Jezus z Nazaretu ;]
Ot, takie moje małe spostrzeżenie na temat Twojej postawy wobec tejże dyskusji (być może się mylę). Wytknąłem jedynie akt dyskryminacji ludzi, którzy twierdzą inaczej - takie podejście wyklucza wszelką dyskusję.
Czy to źle że fizyk, matematyk, historyk itd.. nie chce rozmawiać z osobą niewykształconą w danym kierunku (oczywiście kiedy dyskusja wymaga wiedzy)? ŚJ mają nieznośną tendencję opierania swojej argumentacji na opiniach zamiast wierzyć faktom. Uwielbiają autorytety, zamiast zdać się na zdrowy rozsądek i kontekst czytanego tekstu. Sami nie interpretują, robią to inni, przy czym sami Świadkowie nie potrafią przyznać się że ich autorytety mylą się niemal nieustannie (fakt corocznych zmiany teologii w swoim "Nowym Świetle"). Oto podstawowe powody dla których na niektóre tematy dyskusja z ŚJ jest męcząca. Nie oznacza to że z nimi nie dyskutuje. Wręcz przeciwnie! Cieszyłem się że rozmówca nie jest Świadkiem bo wtedy wiedziałem że dyskusja będzie miała bardzie rzeczowy a mnie fanatyczny charakter...
To podejście nie wyklucza dyskusji w żaden sposób.
Rozumiem co chcesz powiedzieć i nie chcę się spierać. Jednak w przypadku tematu jaki jest poruszany ŚJ stanowią, wprawdzie ciężkostrawną i pozbawioną wszelkiej logiki, ale pełnowartościową stronę, gdyż jeden z głównych sporów toczonych tutaj opiera się na walce logiki z wiarą. A przecież wszelkie przekonania ŚJ wywodzą się ich wiary. Osobiście na dzień dzisiejszy przyjmuję wobec wiary postawę mającą niewielką rację bytu w tej dyskusji, ale też dlatego bardzo mnie ona zainteresowała :)
Pozdrawiam
ŚJ traktuję jak najbardziej jako pełnowartościowych dyskutantów. Po prostu jak pisałem rozmowy z nimi są dość toporne i stąd moja "radość" że rozmówca nie jest Świadkiem.
Nie chciałem żeby dyskusja zjechała na tor zasadności wiary chrześcijańskiej. Na tle przekazywanych przez autora filmu bzdur wiara widza nie ma tu nic do rzeczy. Problem jednak polega na tym że lubimy słuchać a często ślepo podążamy za "argumentami" ( w tym przypadku czystą demagogią) które zgadzają się z naszym sposobem myślenia. I tak oto ateiści, filozofowie spod ciemnej gwiazdy wierzą w cały ten szajs tylko dlatego że zgadza się on z ich sposobem myślenia, pomimo że fakty i prawda jest zupełnie inna.
Okej. Jednak przyznasz, że równie mocno podparte byłoby ostatnie zdanie Twojej wypowiedzi, gdyby wypowiadał je ateista w stosunku do np. Chrześcijan.
Nie zgodzę się z Tobą. ŚJ to coś zuuuupełnie innego niż Ateiści... Z logicznego punktu widzenia Ateistą może być tylko osoba która nie wie czy Bóg istnieje, ale nie poszukuje, po prostu wiara go nie interesuje. Nazywaniem Ateistą osobę która "wie" że Boga nie ma, potrafi przedstawić na to dowody itd, itp. nie jest ateistą. Wierzy. Jest to wiara w przeciwieństwo do przedstawianych w różnych religiach podmiotach [wiary].
Inaczej sprawa ma się ze ŚJ. Oni mówią: "wierzymy", dalej mówią "nasza wiara, dogmat i religia to jedyna prawdziwa i mająca źródło jedynie w Biblii". Każdy kto kiedyś badał dogmatykę ŚJ wie że to nie jest prawda i że ogrom ich wierzeń jest nie tylko sprzecznych z Biblią ale również po prostu głupich.
Dlatego też dyskusje z ŚJ są tak trudne. Ktoś im kiedyś powiedział że czarne jest białe, oni w to uwierzyli i w niewytłumaczalny sposób logika przestała odgrywać istotną rolę w argumentacji.
Ateista, jeśli na prawdę nim jest nie ma takich barier. Jego sposób myślenia jest wynikiem pewnego wyboru a nie empirycznych dowodów. Jeśli ktoś mi powie że jest ateistą bo jest masa dowodów na to że Boga nie ma to wiem że rozmowa z takim będzie równie ciężka co ze ŚJ o głupotach ich dogmatów.
Porzuciłem temat ŚJ. Nie chodziło mi o nich.
Postawa ateistów zazwyczaj nie wynika z posiadanych przez nich dowodów na nie-istnienie Boga, tylko z braku przekonujących ich logicznych dowodów na Jego obecność. Filozofia chrześcijańska nakazuje swoim wiernym porzucenie ludzkiej, matematycznej logiki w tej kwesti, która stanowi swoistą barierę nie pozwalającą uwierzyć. Jeśli ktoś zwie się ateistą i twierdzi, że ma dowody na to, że Bóg nie istnieje to oczywiście jest idiotą. Z kolei wierzący, którzy próbują przedstawić rzeczowe dowody na istnienie Boga przyjmują nie lepszą postawę- w moim odczuciu wręcz sprzeczną z ich wiarą.
Uważam że o ile na nie-istnienie Boga nie ma dowodów to jednak jest wiele, może argumentów nie-wprost, ale skłaniających do wniosku że jednak istnieje siła wyższa. Fizyka atomowa jest pełna takich przykładów. Również posługując się Teorią Ewolucji jako any-przykładem można zbudować silne stanowisko teocentryczne. Ateista zaraz zakrzyczy takiego opinią (bo nie można tego nazwać argumentem) że czego tylko nie rozumiemy tam wciskamy Boga, ale wynika to z bardzo powierzchownej znajomości tematu.
Z fizyką atomową (podejrzewam, że chodziło Ci o dział fizyki kwantowej) na Twoim miejscu byłbym ostrożny, bo w tym miejscu wyszła bardzo znaczna powierzchowność (tutaj poruszany jest problem Boga troszkę innej natury i teoria, o której mówisz jest w bardzo wczesnym stadium rozwinięcia i pozostawia wiele pytań). Jeśli chodzi o Teorię Ewolucji to jest ona filozoficznym wnioskiem mającym podłoże w rozważaniach logicznych, ale jej załorzeń nie da się określić metodami badawczymi (co nie oznacza braku dowodów naukowych)- wyznawanie jej słuszności więc rówież opiera się na swego rodzaju wierze, z tym, że uzasadnionej logicznym myśleniem. Tutaj też widać pewną powierzchowność. Jednak pewnej mierze masz tutaj rację. Ateiści opierawszy się tylko i wyłącznie na jednej, ludzkiej, a także matematycznie ustalonej logice, która rządzi naszym światem materialnym rzeczywiście negują wszystko co nie pasuje do tak-logicznego punktu widzenia. Stanowi to o ich ślepym przekonaniu, że owa nauka zwana logiką jest systemem doskonałym i nieomylnym, a przecież w drodze matematycznych rozważań, które są znacznym rozbudowaniem tak pojętej logiki wielokrotnie natrafiamy na do dziś nierozwiązane niejasności.
Ewolucja owszem jest filozofią, ale wiele jej elementów stoi w sprzeczności z prawami termodynamiki, zachowania energii, prawdopodobieństwa, chemii fizycznej. W takim razie, choć niepopularna, jej krytyka jest uzasadniona nie tyle logika co doświadczalnie zdobytą wiedzą (bo nie ma możliwości żeby w naszym układzie fizyka i chemia rządzone były innymi prawami). To nie jest tak że czegoś nie wiadomo jak to było więc mówimy "ewolucja". Nie. Wiadomo jak na pewno nie było, ale mimo Ewolucja pozostanie nietykalna w tych dziedzinach: Pochodzenie materii, Obecność wody/atmosfery na ziemi, inkubatoryjne warunki początkowe (wielki wybuch i powstanie pierwszej komórki), sprzeczne z termodynamiką zachowanie materii (entropia...), idiotyczne tłumaczenie pochodzenia informacji i bardzo karkołomne tłumaczenie obecności mechanizmów transkrypcji genetycznej w samym genie, no i oczywiści magiczna wręcz zamiana materii w masę biologiczną. To nie są tajemnice. Wiemy na pewno że nie było tak jak to jest tłumaczone w Teorii Ewolucji...
Tak ja poprzednie Twoje wypowiedzi utrzymane były na dostatnim poziomie merytorycznym, tak Twoja ostatnia wypowiedź przyjęła charakter nie lepszy nież ten, który tak krytykowałeś w wyżej wymienionym filmie. Półkonkrety, które wymieniłeś nijak nie mają się do rzeczywistości mieszasz pojęcia, problemy, teorie, to dyskfalifikuje Cię jako poważnego rozmówcę. Naprawdę niepotrzebnie zacząłeś się zagłębiać w tematy dla Ciebie nieznane (naprawdę wyraźnie widać, że błądzisz i nie wiesz o czym piszesz) Błędy merytoryczne z wiedzy na poziomie dzisiejszego liceum - (entropia :)), czy nie do skomentowania bzdura o zamianie materii w masę biologiczną (która jest materią), wprowadziła mnie w niemałe rozczarowanie naszą rozmową. Szkoda.
Pozdrawiam.
Well... Używałem skrótów myślowych sądziłem że rozmawiam z osobą która ma ogólne pojęcie o fizyce. Ja to studiowałem więc o brak zrozumienia w tym akurat temacie nie można mnie posądzać. Ale już spieszę z wyjaśnieniami:
- Zamiana materii w masę biologiczną. Faktycznie może mało precyzyjnie się wyraziłem. Chodziło mi oczywiści o punkt zamiany chemii w biologię (w kontekście powstania pierwszego prostego białka o ile takowe w ogóle istniało). Jest to bardzo poważny problem który haczy o filozofie. Łączy się to w naturalny sposób z entropią czyli ogólnym dążeniem materii nieożywionej do utrzymywania minimum energii, maksimum wymieszania, super-nieuopożądkowania, które nie jest obserwowane w środowisku materii ożywionej która zawsze dąży do poprawy jakości poprzez przystosowanie które często nie wiąże się z minimalną energią. Ewolucja tłumaczy to dążenie (później nieobserwowalne nigdzie indziej) dodatnią entalpią (energią układu), jednak z perspektywy stanów ustalonych i czasu życia cząstek wzbudzonych nie ma to większego sensu. Również oznaczałoby to że co jakiś czas powinny się pojawiać nowe gatunki. W końcu 6mld lat to kupa czasu więc dlaczego całość zaczęła się w jakimś jednym, nieokreślonym punkcie a nie w nieskończonej ilości punktów(stanów) na raz?
-Jeśli za błąd uznałeś stwierdzenie że pochodzenie informacji jest debilnie tłumaczone prze ewolucje, to zapraszam na serię wykładów z genetyki i biologii molekularnej o pochodzeniu kwasów nukleinowych; to jest jak robienie równania do wyniku... Filozofia a nie nauka.
W takim razie krótko z mojej strony:
-Zjawisko entropii o ile mi wiadomo zachodzi w układach zamkniętych. Czy więc w tejże sytuacji może o niej być mowa ?
-Wątek o pochodzeniu informacji nie jest mi znany.
Entropia zachodzi wszędzie a w układach zamkniętych jest przewidywalna w pewnych warunkach. Dlatego II Zasada jest napisana dla układów zamkniętych bo przy otwartych wszystko się sypie (jest niepoliczalne ze względu na nieliniowe zależności) ale Entropia tu i tu występuje
Skąd się wzięły dinozaury ? ,1 część filmu ma za zadanie pokazać zarys tego co niestety ale jest prawdziwe , to historia spisana tysiące lat temu ,wiadomo ze są błędy niedociągnięcia i jest nieprecyzyjna w datach i ,ale z całości wyłania się obraz że to nasze chrześcijaństwo to czysty plagiat.
Aaaa... Nie?
Nie chcę Ci psuć zabawy w "wiem bo mi Piotrek powiedział", ale... Ale Piotruś wykazuje tu tak rażący brak wiedzy że nie idzie tego nazwać inaczej jak po prostu ściemą. Całość argumentacji rozpościera na dacie narodzin Jezusa. Ciekawe skąd ją zna? Nie wiedział o Edykcie Mediolańskim i jego późniejszych konsekwencjach? Czyżby był tak głupi że nie wie że to Konstantyn Wielki w 356r uznał datę wcześniejszego Sol Invictus za datę narodzin Jezusa? A może również nie wie że była to decyzja polityczna, nie mająca nic wspólnego z wiarą? Może... Pewnie też nie wiedział że to katolicy ukochali sobie datę bożego narodzenia. Katolicy, którzy od Edyktu Mediolańskiego nie są kościołem tylko państwem bez granic...
Albo... Może Piotruś jest upośledzony i nie umie czytać. No ba jakby umiał to przeczytałby mitologię Greków, Egipcjan i Rzymian i dowiedziałby się np. że Dionizos nie był bóstwem solarnym, Horus nie miał uczniów również nie zmartwychwstał, jego matka nie nazywała się Miram, nie uzdrawiał itd, itd.
Co tam jeszcze było takiego głupiego? Ano zodiak. Ale nie będę psuć Ci zabawy.
Jedyne co mogę zawdzięczać temu filmowi to to że odświeżyć sobie wiedzę historyczną i mitologiczną, by dowiedzieć się że Peter Joseph to łgaż czemu wyraz daje również sowicie w rozdziale o WTC... Ale Twojej wiary pewnie nic nie zachwieje. Nawet fakty.