Nie chodzi mi że film ten pokazuje Bóg wie jaką prawdę objawioną albo demaskuje chuj wie jaką teorię spiskową. Bardziej pokazuje to jak łatwo można tak coś naświetlić żeby stało się czymś zupełnie innym niż jest. Bo prawda jest taka że byle dziennikarzyna może tak napisać artykuł czy tak zrobić reportaż że ze nie spuszczonej wody w sejmowym kiblu mamy wielką aferę. A w aferze już istniejącej może uczynić winnym kogo chce kilkoma sprawnie skleconymi zdaniami. A co dopiero całe sztaby ludzi mające dostęp do wszelkich możliwych mediów?
Większość ludzi ślepo wierzy we wszystko co zobaczy a to błąd, posiadanie telewizora jeszcze nie zwalnia z myślenia. Bo to co widzimy w telewizji, czytamy w gazetach i internecie to nie tylko mniej lub bardziej subiektywne , mniej lub bardziej rzetelne opinie ludzi zajmujących sie dziennikarstwem. To często również forma realizacji czyiś interesów. Reklamy ukryte w pozornie obiektywnych artykułach, reportaże pomijające istotne fakty w celu zrobienia sensacji lub dla pewnych interesów to rzeczywistość.
Czy istnieją wielkie spiski czy nie, swoją drogą naiwnie jest wierzyć że tacy ludzie jak my mogą je zdemaskować dyskusją na forum internetowym, tak samo jak naiwnie jest wierzyć że mimo że w historii (współcześnie z resztą też) władza robiła w wała społeczeństwo nie zliczoną ilość razy to nas to na pewno nie dotyczy. To manipulacją prawdą jest chlebem powszednim setek dziennikarzy i dlatego warto oglądając dziennik zastanowić się czasem kto i po co mógłby chcieć tak przedstawić to wydarzenie czy tamtą aferę.
Pozdrawiam