Tylu intelektualistów, ludzi oświeconych, a nawet "genialnych" nie znajdzie się nawet na
najlepszych uniwersytetach świata, a na Filmwebie w zakładce dyskusje są ich miliony a
nawet tysiące. Fajnie zrobiony ten "Zietgeist", bardzo mi się przyjemnie oglądało, i tyle, ale żeby
brać do serca te wszystkie durnoty tam przedstawione to bym musiał już szykować chatkę w
bieszczadach i szukać w jaki sposób przeżyć biorąc pod uwagę układ słońca. Widziałem wiele
podobnych "dokumentów" i wiele filmów Emmericha, w sumie to za dużo różnic nie ma,
ciekawe-fakt, jednostronne-fakt, przesyt formy nad treścią-100% fakt. Nie będę wchodził w
dziwne polemiki czy to prawda czy nie prawda, bo nie wiem, i każdy myślący człowiek dojdzie
do tego samego wniosku, że przy takiej ilości informacji bombardujących nas z każdej strony,
dojście do prawdy jest niemożliwe. Ciekawi mnie tylko czemu takie "dokumenty" mają taką
rzeszę odbiorców, a tak świetny dokument jak "five steps to tyranny" jest kompletnie nieznany,
w sumie to poniekąd sam sobie odpowiedziałem na to pytanie (o dziwota zeitgeist też o tym
wspomina), w świecie kompletnej komercji, wszystko co jest poza mainstreamem jest dziwne,
nudne i bezsensu.
Dziwny post napisałeś ,najpierw piszesz :" (...)ale żeby brać do serca te wszystkie durnoty(...)"
Następnie piszesz:"Nie będę wchodził w dziwne polemiki czy to prawda czy nie prawda, bo nie wiem(...)"
Więc nie wiesz czy to prawda ,czy nie - ale dla Ciebie to durnoty. Dziwisz się nawet ,że" Zeitgeist" i "Pięć kroków do tyranii" maja jakiś wspólny mianownik. Dlaczego Cię to dziwi?
Większość informacji jest ostro zmanipulowana więc bardzo trudno jest dociec prawdy ,często jest to niemożliwe,ale czasami się udaje.
Smutne natomiast jest to ,że sami odbiorcy często próbują manipulować innymi ,żeby coś ugrać.Spójrz na oceny wystawiane przez bojowników religijnych filmom ,które poddają pod wątpliwość pierdoły biblijne.
Na koniec Twój cytat :"Tylu intelektualistów, ludzi oświeconych, a nawet "genialnych" nie znajdzie się nawet na
najlepszych uniwersytetach świata, a na Filmwebie w zakładce dyskusje są ich miliony a
nawet tysiące."
Czy to źle ,że ludzie rozmawiają,że próbują analizować?
To bardzo dobrze że inni próbują rozmawiać, ale chyba rozmowy jako takie się za często nie zdarzają, tylko jednostronne wywody "jaki ja to jestem wszechwiedzący, inni nie mają racji" (sam czasami się muszę przyznać że coś takiego mi się zdarza). Co do samego filmu, bardzo fajnie mi się go oglądało, ale wcale nie muszę wierzyć w te wszystkie prawdy objawione tam zawarte (jestem osobą niewierzącą, ale sposób pokazania religii chrześcijańskiej jest chyba trochę przebarwiony). A na temat mojego nazewnictwa, trzeba przyjąć pewnego rodzaju dystans, to znaczy ja lubię durnoty, głupoty, badziewia, filmy propagandowe itp. czasami nawet nie chce mi się sprawdzać tych "faktów", więc nie mam zamiaru wchodzić w polemikę kto ma rację, bo na pewno ja jej nie mam, ale swoje myślę. A to że wszystko mnie dziwi to chyba dobra rzecz, bo zawsze jest coś ,co jest mnie w stanie zaskoczyć. Właśnie niestety już mam tak, że ja już do końca nie wiem co jest prawdą a co nie, to znaczy coraz bardziej wiem że nic nie wiem, i dlatego próbuję na te wszystkie sprawy patrzeć jak najbardziej obiektywnie, bo biorąc pod uwagę manipulację każdej ze stron, najlepszym wyjściem jest zdrowy rozsądek. To bardzo fajnie że wierzysz w to że czasami Ci się udaje dociec prawdy, ja niestety już mam ten stopień malkontenctwa że dojście do prawdy jest prawie niemożliwe.
"Właśnie niestety już mam tak, że ja już do końca nie wiem co jest prawdą a co nie, to znaczy coraz bardziej wiem że nic nie wiem".
"(...) ja niestety już mam ten stopień malkontenctwa że dojście do prawdy jest prawie niemożliwe".
Podpisuję się. Pod resztą wypowiedzi też.
Przeczytać taką opinię na filmwebie - bezcenne.
Dzięki, chociaż w sumie to do końca nie wiem, tzn. myślałem że "takim" malkontentem tylko ja jestem, ale jednak więcej ludzi podobnie myśli, i to chyba nie jest za dobre że "takie" postawy jak moja są częściej spotykane (chociaż wcale się temu nie dziwię), ale po raz kolejny Dzięki.