Ale innych filmów rosyjskich w Europie raczej nie zobaczymy. Zachód chętnie nagradza i kupuje takie filmy. Są bardzo przydatne w obecnej polityce wobec Rosji.
W Polskiej telewizji już od dawna nie widziałem innego filmu, aniżeli takiego, który w jakiś sposób pokazywałby FR w niekorzystnym świetle.
I jeszcze jedna refleksja. Wszyscy krytycy Rosji, zarzucający jej brak demokracji i autorytarne rządy, niech się zastanowią - jak to możliwe, że takie filmy tam powstają?
Co to za argument? "Przesłuchanie", "Człowiek z marmuru", "Człowiek z żelaza" powstały w PRL, i o czym to świadczy?
Obrońca Putina się znalazł - pożyteczny idiota
Poza tym, to nie jest film o korupcji na szczytach władzy, tylko w jakimś prowincjonalnym miasteczku - nawet nie wiadomo gdzie. Jak się coś złego dzieje w Rosji, to Kreml zawsze zwala winę na wadze lokalne. Putin nie raz publicznie łajał gubernatorów i merów.
Nic nie wspominałem o Putinie :P
Filmy, które wymieniłeś miały duże problemy z cenzurą, były cięte, leżały na pólkach.
Za komuny sprowadzano filmy amerykańskie, które miały pokazywać USA w niekorzystnym świetle albo chociażby pewne aspekty tamtejszej rzeczywistości.
Obecnie robi się to samo tylko kierunki się zmieniły.
Naprawdę dziwię się, że tego nie widzisz.
Nie porównuj kinematografii amerykańskiej z rosyjską (radziecką), bo to niepoważne. Bo jak to Lenin powiedział: "Kino jest najważniejszą ze sztuk!" Najważniejszą oczywiście nie ze względów artystycznych, tylko ideologicznych.
To, że takie filmy jak "Dureń" powstają w Rosji to oczywiście nie jest żaden dowód na stan demokracji i wolności słowa w Rosji, tylko stare jak świat odwracanie uwagi od szczytów władzy i szukanie "złego" (korupcji, nepotyzmu, okradania własnego narodu), na nic nieznaczących dolnych szczeblach administracji, które się wymienia i karawana jedzie dalej.
Takiego filmu, który by pokazał, jak np. budowano drogę z Soczi w góry (do obiektów olimpijskich), której kilometr kosztował więcej, niż gdyby go wyłożyć torebkami Louis Vuitton, to Ty na pewno z Rosji się nie doczekasz!
Jednak nie widzisz żadnych analogii, no trudno ;)
Nie pisałem o kinematografii radzieckiej, lecz rosyjskiej - tej najnowszej zresztą, która tak się podoba w Polsce i na Zachodzie.
Ci na dole są bez grzechu? Ciekawe ;)
Filmy o przekrętach drogowych też powstaną. Spokojnie ;P Tylko inaczej zawieje wiatr historii, będą przydatne w bieżącej polityce albo po prostu da się na nich zarobić.
Nie wiadomo tylko, czy my się doczekamy, czy dożyjemy..
Na obraz o Wołyniu też czekaliśmy. Najpierw 40 lat, potem kolejne 25.
Coś w tym jest. Sprawdziłam ile filmów rosyjskich oceniłam - wyszło 17, w tym optymistycznych - 0.
Takie przejaskrawienie nazywa się "zagęszczeniem rzeczywistości". U nas uprawia to m.in. Smarzowski.