Strasznie słabiutka ta część. Suspensu tutaj brak, logika bohaterów ma w sobie dziury, a gra sztuczna jak cycki pameli. Jeśli oglądać to tylko na zasadzie "oglądam wszystkie części dla porównania", w przeciwnym wypadku - strata czasu.
Zgadzam się. Film obejrzałem z ciekawości, jak Romerowi poszło kręcenie kontynuacji "Świtu żywych trupów" . Wcale nie tak dobrze jak myślałem. Film nawet nie jest przyzwoity. To dosłownie popłuczyny po dwóch świetnych filmach. Poza ostatnimi 20stoma minutami gdzie jest dosć krwawo, film nie oferuje niczego godnego uwagi.
A ja się (dla odmiany niejako w tym kontekście) nie zgodzę. Ciekawy, intrygujący, na wskroś ambitny (tak!), wcale nie nudny - to, że przez długi czas nie było krwawo bynajmniej nie odnajduję jako wady (jednocześnie oczywiście to, że "w ostatnich 20 minutach [w końcu] było dość krwawo" także nie jest dla mnie wadą - żebyśmy się dobrze zrozumieli), a nawet (na swój dziwny sposób) wzruszający - UWAGA! POCZĄTEK SPOILERA - wszystkie sceny z udziałem "udomowionego" zombie, łącznie z odnalezieniem przez niego martwego naukowca, są absolutnie genialne - UWAGA! KONIEC SPOILERA.
Mnie się tak więc film, jako zdeklarowanemu fanowi motywu zombie, podobał bardzo (choć samiuteńka końcówka, dosłownie ostatnie klatki, była dla mnie pewnym rozczarowaniem), bardziej nawet od dwóch poprzednich części i cieszę się, że go zobaczyłem.
Na zakończenie pewien cytat z jednej z napisanych po angielskiego recenzji tegoż, z którego wymową jak najbardziej się zgadzam: "The director's favorite of his zombie trilogy [co pewnie nie każdy wie] is an unrecognized masterpiece".
O tak.