Romero tym filmem pokazał jak NIE NALEŻY robić filmów o Zombie. Fabuła filmu jest boleśnie
nijaka. Nie wnosi niczego ciekawego, nie ma nawet klimatu osaczenia który górował w
"Nocy..." i "Świcie...".
Nie ma tu nawet kogo za bardzo polubić. Większość bohaterów to zwykłe skur**syny bez
żadnych pozytywnych cech. W rozrachunku możemy kibicować czarnemu ze śmiesznym
akcentem, jego bezbarwnemu koledze i dziewczynie, która zdaje się być jedyną inteligentną
osobą w towarzystwie. Poza tym jak na film o zombie mało w nim... zombie.
Owszem, klimat niby jakiś jest, dominuje szarość, muzyka jest naprawde fajna, wpada w ucho
i ogólnie przypomina troche Goblinsów. Charakteryzacja zombiaków również jest świetna,
mamy dużo scen gore i to naprawde mocnych.
Właściwie wszystko co dobre to ostatnie 20 minut filmu. Dużo sie dzieje, film trzyma mocno w
napięciu. Co z reszta filmu? A no nudzi. Albo nic sie nie dzieje albo nasi debile... to znaczy
bohaterowie kłócą się ze sobą praktycznie o nic. Smutne że to co powinno być esencjonalne
dla tego filmu zajmuje tylko 20 minut z niego.
Ogólnie, nie polecam. Może i końcówka jest mocna ale nie rekompensuje całego filmu. Lepiej
zostać przy "Świcie Żywych trupów". Ten film zdecydowanie odradzam.