Czołem.
Oglądałem film z żoną. Chciałbym pogratulować aktorom ciepłoty ciała, która nie pozwoliła im zamarznąć w samochodzie w nocy. Psu, który podczas zabawy ojca z synem w drwala i dekoratora wnętrz jednocześnie, po prostu dał radę i nie zamarzł w aucie. Nawet nie narobił! Sztos. Na dodatek samochód wydawał się nie mieć ogrzewania, bo po wielogodzinnych podróżach nadal nie miał odmrożonych szyb. Przypuszczam, że miał podgrzewane wycieraczki. Rewelacyjny gadżet. Producenci aut powinni brać przykład.
WSZYSTKIE kobiety w filmie, nawet po upojnej nocy, miały idealne fryzury, nieskazitelne wręcz. Genialny lakier i fryzjerka. Szacun.
Co do kolesia rzekomo zakochanego i dzwoniącego na komórkę do szukającej przygód... znajdziesz jeszcze sobie jakąś inną, wierną. Nara.
Mnie też "urzekła" scena gdy spali na mrozie... Ale już wiemy, że samochód nie miał ogrzewania, więc byli przyzwyczajeni... :)
Bo zwykły hipster kupuje sobie odtwarzacz winyli... ale mega-hipster kupuje sobie samochód bez ogrzewania :)