Jakby było pokazane, że umarł to filmowe emocje zeszły by jak powietrze z balonu. byłaby kolejna opowiastka z banalny morałem, a tak zakończenie zmusza do refleksji, pobudza do głębszych przemyśleń i do analizy. Całkiem możliwe, że ktoś "cyknie w beret i załapie o co cho" w jego życiu. Myślę, że to dobry film terapeutyczny dla młodzieży. Jest przesiąknięty patologią i wartościami, które cenią teraz małolaci. Ten cały syf i malaria może ruszy i obudzi w kimś ambicje na lepsze życie.
Wg mnie Juha umarł już przed wydarzeniami pokazanymi w filmie, a reanimacja (czyt. terapeutka-kochanka) nie przyniosła skutku.
Zawsze los jest okrutny, dla tych którzy chcą czegoś więcej od życia. Ci którzy przekraczają granice i wychodzą po za schemat życia zazwyczaj szybko odchodzą.