Chociaż Doda za wszelką cenę próbowała zrobić film "nie pokroju Vegi" to nie do końca jej to wyszło i mamy dłużący się na 2,5 godziny, kiepściutki obraz dziewczyn, które na swoim ciele pragną trochę pieniążków zarobić. Gra aktorska fatalna, mimo że obroniła się Paulina Gałązka, bo przyznam że mnie przekonała, a wręcz urzekła. Figura o tyle o ile daje radę, ale Englert czyli niekwestionowana gwiazda tej produkcji to kompletne nieporozumienie. Zacznijmy od tego, że ten dobroduszny dziadzia nie bardzo pasuje do roli czarnego charakteru. Przez chwilę wydawało mi się, że rozmiar absurdu jest tak niepokojąco wysoki, że wstanę i wyjdę z sali. Pal sześć bilet... Niestety wydaje mi się, że ten film to kaprys piosenkarki, której nie wyszło na rynku muzycznym i postanowiła urobić mężusia, aby wyłożył kasę na jej widzi mi się. Trochę mi szkoda Sadowskiej, bo dziewczyna ma potencjał, a ten film może niestety przekreślić jej karierę.