Zupełnie nie rozumiem zachwytów nad tym filmem : słabo grający aktor (?) w roli głównej, sporo klisz typowych dla kina independent, nierówna reżyseria, zmylający tytuł zupełnie nieadekwatny do fabuły (Earl i Dziewczyna to postaci o wiele bardziej ciekawsze). Przeciętne, bardzo przeciętne to.
Osobiście trochę się zgadzam - tak było (jak dla mnie) do połowy potem trochę się rozwinął pod tym względem - aktorstwa/sporo lepszych scen nawet samej muzyki.
Ale o gustach się nie dyskutuje, ale bądź gotowy, że zaraz rzucą się na Ciebie hot 18 czy inni żeby Cię rozszarpać.
Zgadzam się, skąd taka średnia? Film mocno przeciętny, nawet jeśli są wzruszające momenty.
Ja podniosłem ocenę za formę. Wizualnie film jest zrobiony kreatywnie, atrakcyjnie, dobrze się go ogląda. Te klisze scenariuszowe są też bardziej na poziomie samego pomysłu, bo rozwinięte są już mniej szablonowo. Podobnie, jak u Van Santa w "Restless" podobały mi się próby zdystansowania choroby i zabawy - jakkolwiek głupio to brzmi w kontekście fabuły - motywem romansu, kina wzruszającego.
Błagam ludzie to nie są klisze jak w aparacie tylko clichè z francuskiego to jest stereotyp.tak samo używa się tego w angielskim
Błagam Cię, człowieku. A w jakim niby innym znaczeniu zostało użyte słowo klisze? Gdzie pada nawiązanie do aparatów fotograficznych? Spieszę Cię też poinformować, że samo słowo „cliché” pochodzi od szklanych płyt fotograficznych, Malkontencie.
chodziło mi tylko o to, żeby nie wciskać wszędzie tam gdzie się da słów współcześnie zapożyczonych z innych języków. Zamiast klisz, które akurat po Polsku brzmią przeciętnie, można użyć na przykład takich słów jak stereotyp, truizm, tendencyjność....
„stereotyp, truizm, tendencyjność” – które z tych słów pochodzi z języka polskiego?
która z liter słowa "współcześnie" w zwrocie "współcześnie zapożyczonych" była niezrozumiała? język jest w różnym stopniu wzbogacany przez wiele obcych zwrotów. Stosowanie ich jednak w sytuacji, kiedy są funkcjonujące polskie odpowiedniki jest nadużyciem. Współcześnie robi się to wręcz na siłę.
Pytanie tylko, czemu czujesz takie ciśnienie na poprawianie innych w równie błachej sprawie? Klisza jest o wiele bardziej rozpowszechnionym zwrotem, wręcz obiegowym. Skąd nagle to akurat tak bardzo Cię zabolało? Jaki typ satysfakcji przy tym odczuwasz? Co daje takie rozwodnienie tematu, kierowanie na mało istotny tor? Nie mówiąc już o tym, że nie masz do zaproponowania żadnej istotnej alternatywy. No i dałem się wciągnąć w kłotnię o pier...łach....
popieram i w pełni się z Tobą zgadzam ;) sama bym zwróciła na to uwagę. irytują mnie podobne spolszczenia.
Aktor tytulowy nie jest wcale „słabo grający” tylkoi wycofany, jak wielu nastolatów. Gdybyś miał dziecko w tym wieku, odkryłbyś że pod względem ekspresji bardziej złożonych emocji siedmnastolatkowie (zwłaszcza chłopcy) bardzo przypominają autyków. Tutaj aktor jest do tego chrakterystyczny, jednak potrafi spojrzeniem i drobnymi znakami przekazać emocje. Mam wrażenie, że zwyczajnie Ci się ten konkretny chlopak nie podoba. Owszem jest sporo klisz, ale zazwyczaj są jakoś trawestowane i przekształcane. Co to jest „nierówna reżyseria”? Modny ostatnio zwrot-wytrych (coś jak „straszne drewno” o aktorze), czy mógłbyś mi go przybliżyć? Gdy się dopytuję, nikt nie potrafi mi powiedzieć, co dokładnie miał na myśli.
W przypadku reżyserii pewnie chodziło o to, że film zaczyna się bardzo "kreatywnie", ale w połowie wytraca tempo. Reżyser przestaje ubarwiać historię zabiegami formalnymi, nie kombinuje z narracją i efektami montażowymi. Widzę to jednak bardziej, jako przemyślany zabieg, służący tematowi.
SPOILER!!!! Odbieram podobnie. Gdy daleko do śmierci, wszystko wydaje się zabawą a sama śmierć mało realną. Stąd gdy dziewczyna mówi, że odstawia leki, chłopak traci „formę”. Myśli że ona się poddała i robi to celowo. Prawdopodobnie powiedziano jej (jak mojemu ojcu) że żadne leki już nie pomogą. Zaczyna się brudniejsza, mniej hipsterska część opowieści o godzeniu się z rzeczywistością.
Podobała mi się w tym filmie symbioza pomiędzy formą, a treścią. W razie istnienia do końca formy z połowy filmu można uważać całość za zbyt przekombinowaną. Podobnie jest z fabułą, która momentami grzęźnie w stereotypach, ale też chwilę potem jednak je ogrywa - i czasem właśnie formalnymi zabiegami. Z podobnego powodu doceniam "Restless", które chłodno zostało przyjęte, ale dla mnie zdystansowanie do tematu było wartością filmu.
że niby Thomas Mann słabo zagrał? pieprzenie, zagrał świetnie. a film w żadnym wypadku nie jest przereklamowany czy przeciętny. przereklamowane i przeciętne są "Gwiazd naszych wina", a jak dla mnie to "Earli ja i umierająca dziewczyna" jest o wiele lepszym filmem z tej tematyki (o raku, dla młodzieży) i o wiele lepiej zagranym.