PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=690057}
6,3 1 493
oceny
6,3 10 1 1493
7,0 3
oceny krytyków
Eastern Boys
powrót do forum filmu Eastern Boys

Ten film ma trzy zalety - zdjęcia, muzykę oraz Daniila Vorobyova. Ten ostatni kradnie absolutnie
wszystkie sceny, w których się pojawia. Reszta aktorów na jego tle wypada co najmniej średnio.
Koncepcja samej fabuły jest naprawdę urzekająca. Niby sugeruje nam powtórkę z rozrywki,
jednak jednocześnie daje nadzieję, iż losy postaci potoczą się nieco inaczej niż we wszystkich
filmach prettywomanpodobnych. Owszem, scenariusz wykonuje gwałtowny zwrot w stronę
kryminału mniej więcej w połowie filmu, ale efekt nie jest tak satysfakcjonujący, jak powinien.
Otyły czterdziestolatek latający z pobitym kochankiem na plecach przypomina raczej nieudolną
karykaturę agenta 007 - szczerze mówiąc, niemal od początku kibicowałam naczelnemu
antagoniście w ich złapaniu. Końcówka, a konkretnie sam pomysł z adopcją, po prostu mnie
zniesmaczył. Nie zauważyłam, żeby relacja między bohaterami zmieniła się na tyle (dwie sceny
przedstawiające spór o osobny pokój naprawdę nie wystarczyły), by kojarzyła się komukolwiek z
czymś innym niż adopcyjną pedofilią.
Scena z rabującymi dom głównego bohatera złodziejaszkami jest zarazem najdłuższą, jak i
najlepszą częścią filmu. Muzyka, gra aktorska Vorobyova - perfekcyjne połączenie. Potem jest
niestety tylko gorzej.
Zirytowały mnie również sceny seksu. Jestem lesbijką, więc widok dwójki mężczyzn
uprawiających seks naturalnie mnie odrzuca, jednak nie musiało to zostać przedstawione w tak
odpychający sposób. Istnieje wiele filmów, gdzie seks gejowski nie jest pokazany w sposób tak
obrzydliwy. I od razu zaznaczam - w tych scenach nie chodziło o naturalizm, bo gdyby tak było,
moje podejście byłoby inne. Ogólnie nie przepadam za panującą tendencją do pokazywania
wszystkiego - czy reżyserowie naprawdę nie rozumieją, że widz jest na tyle inteligentny, by pojąć,
iż postacie idą do łóżka, kiedy się nawzajem rozbierają? Nie można tego... uciąć? Nie mówię o
wszystkich scenach, ale kilku z "Eastern Boys" można byłoby się pozbyć, ponieważ nic nie
wnosiły.

ocenił(a) film na 5

Jeśli chodzi o wymienione przez Ciebie zalety, to przyznam rację w kwestii Daniila Vorobyova. Gość zagrał charyzmatycznie, z pomysłem na swoją postać i to nie było tak, że grał tylko kolejnego szaleńca, którego wszyscy się boją. Umiał także się rozpłakać, przestraszyć, być zmieszanym... Bardzo dobra rola. Zaś zdjęcia i muzyka zupełnie do mnie nie trafiły. Efekty w stylu przebijających przez siebie scen, albo nagłe przeskoki z długich ujęć do szybkiego montażu były totalnie chybione. Zaś muzyka to jedynie średnie kompozycje. Wyraża ona odpowiednie emocje, ale sama w sobie nie zachwyca.

Generalnie masz również rację względem zakończenia. Kiedy z tej historii robi się thriller, można tylko wybuchnąć śmiechem. Do tego puenta zupełnie niszczy przekaz całości. W filmie fajnie pokazano że Francuzi zupełnie nie radzą sobie z imigrantami. Tymczasem końcówka robi wrażenie, jakby reżyser odwołał tę tezę, bo nagle wystarczy jeden telefon, by gliny przyjechały i deportowały bandziorów. Podkreśla też, iż tytułowi Eastern Boys to nielegalni imigranci, jakby chciał udawać że z tymi legalnymi zupełnie nie mają żadnych przejść. To trochę pójście na korzyść poprawności politycznej.

Ani rozwiązanie sprawy romansu, ani sceny erotyczne jakoś mnie nie zniesmaczyły (a gejem nie jestem ;)). Rozwój relacji bohaterów od kochanków do bycia dwupokoleniową rodziną został akurat ciekawie zarysowany. Widać z każdą sceną jak ich postawy wobec siebie powoli ewoluują. Owszem, może to zniesmaczyć, ale akurat jest to rzecz, którą twórca przemyślał. Zaś seks ukazano może i dosłownie, ale podobało mi się, że nie bawiono się w anatomiczne zbliżenia (jak to lubią robić współcześni twórcy), a skupiono na twarzach bohaterów. Nie są to sceny koniecznie potrzebne, ale wydawcą Eastern Boys jest Tongariro Releasing, więc byłem przed seansem pewny, iż takie ujęcia się pojawią. Swoją drogą, nie wiedziałem, że dla lesbijek męski seks jest odrzucający. Zawsze mniemałem, że wydaje się wam on obojętny :D

Pozdrawiam.

Nie mogę się zgodzić z paroma elementami Twojej wypowiedzi.
Przede wszystkim muzyka (choć przyznaję, że jej odbiór to kwestia subiektywna) zupełnie nie pasowała do klimatu filmu. Jedynie utworu puszczane w czasie rabowania mieszkania były interesujące, natomiast wszystkie pozostałe kompozycje, moim zdaniem, odbierały kompletnie powagę scen.

Porównanie prettywomanowskie jest nie na miejscu. To w ogóle nie jest ten gatunek, ta konwencja, ta historia. Co do zakończenia - nie ma mowy o adopcji rodzicielskiej. Chodzi o adopcję, która ma prawnie doprowadzić do naturalizacji, natomiast jej celem ma być zawarcie związku partnerskiego (tzw. PACS, o czym wspomina adwokat w czasie rozprawy) - to mogło Ci umknąć.

Co do scen seksu - zupełnie nie odebrałem ich jako nachalne, lub pokazujące zbyt wiele. I właśnie muszę odwołać się do wspomnianego przez Ciebie argumentu o naturalizmie - tak, o to zapewne chodziło, i to się reżyserowi udało. Każde ujęcie pokazuje, jaki ten seks jest pusty, mechaniczny, nie polega zupełnie na zbliżeniu emocjonalnym (na początku). Taki w końcu miał być, skoro Rusłan się prostytuował dla przeżycia. I realizm tych scen jest wiarygodny i w warstwie emocjonalnej filmu niezbędny.

Co do wątku samych imigrantów - wydaje mi się, że to również nietrafiona interpretacja. Moja pierwsza myśl w czasie wspomnianej sceny z telefonem - ile niewinnych osób, poszkodowanych przez straszne okoliczności życia zostanie deportowanych po takiej akcji policyjnej? Przy założeniu, że deportacja na pewno będzie dla nich oznaczać gorsze realia egzystencji? Jasne, że Francja ma problem z imigrantami, ale film jest daleki od poruszania tej kwestii w sposób polityczny - poprawnie, bądź nie. Perspektywa Rusłana, któremu widz współczuje, kibicuje, by życie mu się lepiej ułożyło, nakłania do refleksji, ile innych osób jego pokroju zostanie pojmanych przy tej obławie? Jasne, że policja złapała kilku ruskich bandziorów, ale inni? Gdyby nie historia chłopaka ratowanego w pokoju obok, nie zadawalibyśmy sobie tego pytania. Zatem obława policji, która dla wielu z tych osób (przecież wiele tam było kobiet i dzieci) zapewne skończy się dramatem, wcale nie jest jakąś super akcją, która ma potwierdzić, że Francuzi rzekomo radzą sobie z imigracją. Sądzę, że dokładnie przeciwnie.
I dlatego pojawia się pytanie - jaki system i rozwiązania mają sprzyjać pomaganiu imigrantom?

Do puenty. Największy atut filmu moim zdaniem? Uwrażliwienie na fakt, że imigracja nie jest zjawiskiem czarno-białym. Nie istnieje podział wyłącznie na "dobrych" imigrantów, którzy przyjeżdżają z wyboru, znajdują dobrą pracę i lepsze życie i sami się naturalizują oraz "złych" - którzy nie chcą i nie będą pracować, niszczą mienie publiczne i jadą na zasiłkach. A niestety we Francji, jak i innych częściach Europy coraz częściej chyba skłaniamy się ku tej drugiej grupie w swoich skojarzeniach. Ulegamy negatywnym stereotypom. A historia Rusłana pokazuje, że niestety wiele z takich imigrantów, to uciekinierzy, ofiary wojen i dramatów, którzy nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Nie znają języków obcych, mogą nie mieć dokumentów, są pozostawieni sami sobie. I oni są najbardziej podatni na wpadanie w takie układy lub bandy, jak ta w filmie. Bandy, które z pozoru wydają się jak rodzina, która się wspiera, gdzie każdy sobie pomaga i wszyscy stanowią zwartą drużynę dzielącą jeden los (długie sceny na początku filmu). Potem niestety okazuje się, że taka grupa jest podszyta strachem i sztywną dyscypliną, że nie można się z niej wyrwać, by zbudować sobie nowe życie.

ocenił(a) film na 10

Film uważam za świetny, ale mało realny do ''przetrawienia'' w realu. Gość średniego wieku się ''zakochuje'' w małolacie? Właściwie co on do niego czuje? Nie doszukałem się tam zbyt wiele poza łóżkiem plus dopytywaniem o przeszłość. Ta relacja to raczej układ łóżkowo-finansowy, w którym każda strona się dobrze czuje. Facet już nie musi szukać lowelasa do spania, a młodzieniec ma co włożyć na siebie, jeść, gdzie spać i nie musi się tułać po hotelikach. Na dłuższą metę nie wróżyłbym takiej relacji przyszłości, bo co niby ich łączy? Wg mnie niewiele, poza udawaniem fascynacji, które pasują drugiej stronie.

ocenił(a) film na 10

Dziwiła mnie postawa Daniela, który po bezczelnej kradzieży dobytku ma ochotę na figle z kimś takim. Nie zaufałbym takiemu człowiekowi, choć z drugiej strony kto powiedział, że on ma uchodzić za wzór do naśladowania? Facet z taką pozycją uganiający się za małolatami? To nieetyczne, a i pewnie w wielu krajach karane karnie.
A młody jak to młody - pewnie sądzi, że skoro miał trudne dzieciństwo, to należy mu się trochę lepszego życia. Nie byłbym taki pewny co do jego prawdomówności, bo nie każdy mieszkający w rejonie konfliktu człowiek musi od razu być sierotą czy ofiarą walk. Przypuszczam, że podrasował swój życiorys, by wzbudzić większe emocje, a przez to zagwarantować sobie stabilniejszą i może dłuższą relację. Scena przerażenia przy fajerwerkach wydaje się być autentyczna, ale mogła być też udawana, bo młody mógł sądzić, że senior go podgląda. Mnie by nie przekonała.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones