Hitchcock w Wielkim Kanionie, czyli "Tylko dla orłów" à la Siegel. Inspiracje Hitchem wyraźne od pierwszej sceny, wzorowo dramatycznej i niejasnej, a czy kilka lat później MacLean z kolei zainspirował się tym filmem, można tylko zgadywać. Rozwiązanie zagadki kryminalnej niestety nie satysfakcjonuje, ani sensem, ani aktorsko, a finał głównie śmieszy, bo efekty specjalne poziomem przywodzą na myśl "King Konga" z lat 30. Ewidentnie pomysł przerósł możliwości ówczesnego kina (czy może raczej budżet).