Czy uważacie, że dzisiaj potrzebni są buntownicy, rewolucjoniści? Czy kapitalizm wymaga zmian? Czy podpisalibyście się pod hasłem: "Dni Waszego bogactwa są policzone?" Czy nie byłoby fajnie, gdyby bogacze poczuli chociaż trochę
strachu w swoim komfortowym, bezpiecznym życiu?
Zapraszam na mojego bloga Cofnij KINO, gdzie znajdziecie pełną recenzję Edukatorów:
http://cofnijkino.blogspot.com/2013/08/edukatorzy-kapitalizmu-miec-czy-byc.html
Czy możemy zaakceptować świat bez zmian. Taki, jaki jest. Nie jest wcale dobry. Musi być ktos kto te zmiany wymusi. Kto będzie patrzył innym na ręce. Bo inaczej okaże się, że jednym wolno wszystko a drugim nic.
Nie nie potrzebni są. Dzisiejszy kapitalizm i tak jest przesiakniety ochroną społeczną. Własciwie w takich krajach jak Hiszpania, Włochy, Grecja potrzeba więcej kapitalizmu a mniej socjalizmu. Ludzię chcą pracy, a nie wiszenia na zasiłku. 100 lat temu w przededniu 1WŚ faktycznie zaczynało być gorąco. Ale wtedy praca to była w większości krajów męka - wykorzystywanie ploretariatu przez burżuazję. Na pocz 20w. w UK wprowadzono zasiłki dla bezrobotnych, a ciut wcześniej i w UK i w Niemczech emerytury. W Rosji był bat, podłe warunki pracy, mieszkania, małe zarobki i słabe wyżywienie. Rewolucja 1905 też nie wzięła się znikat. A 1917 to połączenie bidy ploretariatu z klęskami na froncie i obciążeniami jakie niosła ze sobą wojna.. tamte wydażenia mnie nie dziwią. Wtedy. Ale teraz? 25 lat po upadku "raju" jakim był komunizm? Czy w sytuacji kryzysu przesterowanej do bólu przez etatystów i eko-socjo-technokratów Eurostrefie? Bunt raczej przeciw socjalizmowi, ale nie przeciw zdrowemu kapitalizmowi!