Znany z pierwszej części ojciec Karras zginął, ale zdążył go opętać Pazuzu. Teraz totalny absurd! Szatan tkwi w martwym ciele i przez 15 lat próbuje naprawić neurony zmarłego ojca, by ciało mogło funkcjonować. Nie wiem, zmienia się w doktora Frankensteina i z piekła przeprowadza jakieś skomplikowane operacje, nie wyjaśnili. Po tych 15 latach ksiądz wyłazi sobie z trumny.
Teraz kolejny absurd. Ksiądz zostaje schwytany jako seryjny zabójca. W izolatce opętuje psychicznie chore staruszki, które dokonują skomplikowanych morderstw takich jak przelanie całej krwi z ciała do szklanych pojemników.
Mistrzostwo świata!
Widzisz,z opinią jest jak z d.u.p.ą.-każdy ma własną. Np.mi ta historia przypadła do gustu,ja ją 'kupuję',ale Tobie ma prawo się nie podobać.
Tak, Karas zostało pętany przez Pazuzu, ale ten wsunął w jego ciało duszę zmarłego w tym czasie zabójcy Bliźniaka. I to bliźniak przez 15 lat męczył się z ciałem Karasa, żeby móc w nim znów żyć. Nie wyszedł z trumny po 15stu latach tylko przed pogrzebem Karasa, te 15 lat wstecz. Przez ten długi czas bliźniak w ciele księdza siedział zamknięty w psychiatryku ze zdiagnozowaną katatonią.
Co więcej, Bliźniak opowiada o tym wszystkim, wyjaśnia jak to było podczas rozmów z granym przez George'a Scotta Kindermanem.
Cóż, brzmi głupio i tak to niestety wygląda, ale oglądam właśnie wszystkie części "Egzorcysty" i każdą lubię. Nie ma kopii, nie ma kalek, część trzecia przypomina kryminał i ma swój klimat :)