Spodziewałem się ciekawszej wersji Das Experiment, w której świetna obstawa aktorska
nadrobiłaby kilka braków w niemieckiej wersji, dostałem strasznie spłycony i słaby
Hollywoodzki film.
Jeżeli ktoś oglądał wcześniejszą wersję - prawdopodobnie będzie wiedział o czym mówię.
Kilka aspektów - na cholerę dodano wątek romansu, skoro jest tak skrajnie słaby i nie
oddaje uczuć, a tylko męczy. Jeżeli ktoś myśli, że wątek o miłości był dobry, to niech
wraca do swojej M jak Miłość. Prawie każdy temat buntu był tak wrzucony na siłę, że nie
mogę na to patrzeć. "Wiem, że jak się sprzeciwię i strażnicy zawalą, to nie dostanę kasy
za eksperyment, więc będę się buntował na siłę, żeby tylko wszyscy mieli jak najgorzej" - i
w tym momencie główny bohater wyrzuca miskę z jedzeniem. I to nie jakość silnie
zniszczony psychicznie - to był dopiero początek eskperymentu. Była jeszcze masa
identycznych sytuacji. Albo choćby moment, kiedy bohater już jest zmęczony mentalnie i
przykładają mu głowę do kibla. Żeby uniknąć w ogóle wsadzenia jej (po tym co widział,
powinno być dla niego oczywiste, że nie powstrzymają się przed niczym zanim go nie
złamią) wystarczyło powiedzieć jakieś głupie słowa, a ten uparcie się przeciwstawiał.
Normalna osoba dla spokoju już by tak reagowała, niezależnie od honoru czy jego braku -
po prostu dla spokoju, bo prędzej i później i tak go zmuszą do tego, co jest w rezultacie. No
chyba, że chciał sobie umyć twarz w kiblu. To sprytnie to wykombinował.
Film dostaje ode mnie tak wysoką ocenę za aktorów, którzy wczuli się dobrze w rolę
(szczególnie Whitaker - mega respect), ale za to traci za zmarnowany potencjał tych
aktorów poprzez naprawdę spłycony do granic możliwości scenariusz, z którego można
było wycisnąć tak ciężki i zapadający w pamięci film, że aż mi szkoda o tym mówić.
PS. Śmierć Latającego Człowieka była tak olana i słaba, że nie chce mi się komentować
nawet mimo tego, że powinien być to główny argument mojego tematu.