Elena

2011
6,9 7,6 tys. ocen
6,9 10 1 7567
7,2 22 krytyków
Elena
powrót do forum filmu Elena

"Elena" to ciekawa kobieta/film. Relacyjny, chłodny, wyzbyty metafizyki. Szkiełko i oko obserwujące urywek, kluczowy urywek życia ponad przeciętnie skomplikowanej rodziny. Prosta forma, dwuznaczna treść. Czy chodzi o miłość bezwarunkową [którą można usprawiedliwiać] czy może o miłość ślepą [którą można jedynie podważać]. Odpowiedź po stronie widza. Chwała za to. Muzyka Glassa - wybitna. Dla "myślącego obserwatora"...

Nie będę się jakoś specjalnie spinać żeby wyjść w twoich oczach na "myślącego obserwatora" i powiem szczerze , że na moje oko Zwiagincew robi coraz gorsze filmy.
Najnowszy film "Elena" wykorzystuje zdarte do bólu schematy -blokowisko, bezrobocie, brak perspektyw, stereotyp oddanej rodzinie i podporządkowanej mężowi rosyjskiej kobiety ; z drugiej strony zgorzkniały bogaty starzec i jego trudne relacje z córką .Jedną z nielicznych , odkrywczych rzeczy w tym filmie było wykorzystanie viagry jako narzędzia zbrodni.
Wyłączam z tej krzywdzącej i głęboko niesprawiedliwej oceny (spowodowanej zapewne niedoczyszczonymi okularami podczas seansu) oryginalną muzykę Glassa (przywodzącą na myśl"Godziny") i dopracowaną "techniczną" stronę filmu.
Jeśli jak piszesz "Elena" wyzbyta jest metafizyki - nie należy do mojego świata. Pozdrawiam

KotArystokrata

Schematy w tym filmie zajebiście prawdziwe. Prawdziwy film, prawdziwe postacie. Ja to lubię.

kkiczkok

Jeśli miarą "prawdziwości" jest tu zgodność z twoimi wyobrażeniami to masz rację. Dla mnie prawdziwy był "Powrót" , w którym Zwiagincew posługiwał się językiem paraboli, starając się jednocześnie nie oddalać na siłę od rzeczywistości. "Wygnanie" i "Elena" to w mojej opinii przypadki filmów w których taka równowaga elementów została zachwiana. Nie podważam tego, że film może się podobać , jest bardzo dobrze zrealizowany ,przykuwa uwagę zwłaszcza muzyka i zdjęcia (nawet malkontenci powinni oddać tu sprawiedliwość :)), ale było w tym filmie coś , co nie pozwoliło mi nawet na chwilę zainteresować się losami bohaterów, "poczuć " realia w jakich żyją , współczuć im , nienawidzić. Było mi całkowicie obojętne , czy mąż Eleny umrze na zawał, czy jego córka z powrotem pogrąży się w narkomanii albo czy wnuk zginie w Osetii . Nie potrafiłam pomiędzy dobrze znanymi (nawet z polskiego podwórka )socjologicznymi kliszami dostrzec ludzi.
Pozdrawiam :)

KotArystokrata

ja czułem realia w jakich żyją, nie potrzebuje współczuć, nienawidzić, kibicować bohaterom. Bardzo chłodno oglądałem banalną, prostą jednocześnie bardzo głęboką historyjkę. nikomu nie kibicowałem wszystkie zachowania wydawały mi się bardzo logiczne.

Niby widzimy tyle ile można by przeczytać o tej historyjce w tabloidzie. "dobra baba zabija dla spadku". Reżyser nie idzie za tabloidem nie każe widzowi jej potępiać ani rozgrzeszać. Pokazuje nudną babę:, poczciwa, prosta, miła, trochę zakłamana i bardzo z siebie zadowolona. Żadne głębsze uczucie nie wiąże jej z mężem. Prawdziwa postać.

Mąż Władek oschły emocjonalnie, trochę arogancki, głupi acz zaradny patrzący na innych z góry materialista. prawdziwa postać. Instrumentalnie traktujący elenę. Z resztą każdy każdego traktuje instrumentalnie. Każdy w pełni akceptuje siebie.

Jest coś o rosji, coś o ludziach. nudne i oklepane ale prawdziwe i pasujące. Ja tak lubię.

kkiczkok

A ja tak nie lubię ;)
I chyba szukam w kinie czegoś innego....parafrazując Kafkę, lubię oglądać filmy , które "gryzą i dźgają " ;)
Nie chodzi o "kibicowanie" bohaterom, ale o to, że ta historia niespecjalnie mnie zainteresowała.Nie muszę właściwie współczuć jakiejś postaci czy się z nią utożsamiać, ale powinno być w niej przynajmniej coś intrygującego, ciekawego.
Wezmę za przykład klasyk literatury rosyjskiej "Zbrodnię i karę" , której jak sądzę nie czyni "głębokim" sam akt popełnienia morderstwa przez biednego studenta, lecz to co rozgrywa się później w umyśle Raskolnikowa (włączam w to relację ze śledczym i Swidrygajłowem , które można uznać za przeniesienie konfliktu wewnętrznego bohatera w wymiar rzeczywisty). W "Powrocie" psychologiczna rozgrywka między ojcem a dwoma synami uobecniająca na każdym kroku, w gąszczu pozornie błahych czynności była również doskonale wyczuwalna.
Nie będę pewnie oryginalna w swoim poglądzie, ale w najnowszym filmie Zwiagincew za mało "wypatroszył" bohaterów bym była w stanie uwierzyć , że są ludźmi.

pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 8
kkiczkok

A ja tak lubię.
Brak tu "sztuki wysokiej", smarowanie chleba jest cyzelowane na zmianę z adoracją terkotu ekspesu do koffie. Film jest prawdziwie wypełniony watą trwania, trywaialnych czynności i rytuałów. Zabójstwo dzieje się jak jedna z tych czynności nie naruszając miru domowego. Spalenie spadku jest jak ów rytuał, zakończone dokładnym umyciem gara. Amen

ptosiek

Tylko , że brzmi to dość nieprawdopodobnie... Po pierwsze - Elena i jej mąż są nienaturalnie zachowawczy względem siebie; to nie wygląda jak wypalenie się związku, czy problemy małżeńskie- raczej jak układ pracodawca/zatrudniony. Widoczny "aseksualizm" ich relacji widać nawet w dziwacznej scenie , w której mąż Eleny "za rączkę" prowadzi ją do małżeńskiego łoża ;) Po drugie - nie potrafię uwierzyć , że z jednej strony Elena na wieść o zawale męża idzie do cerkwi zapalić świecę w jego intencji (sądząc po fakcie , że nie wie gdzie jest ikona , nie bywa tam zbyt często) , jednak w chwili popełnienia morderstwa jest absolutnie spokojna , zachowuje zimną krew, jakby robiła to już dziesiątki razy wcześniej, a przecież bądź co bądź zabija swojego męża. Bardzo prawdopodobne,że film wiernie ukazuje warunki życia współczesnych Rosjan (z tego co czytałam Zwiagincew mówił w wywiadach, że sam był przez długi czas w ciężkiej sytuacji socjalnej, żyjąc na utrzymaniu matki) , ale od strony psychologicznej jest on dla mnie zbyt zdawkowy i mało wiarygodny.

ocenił(a) film na 8
KotArystokrata

Ja na tym filmie byłem jako widz - obserwator. Nie muszę swoją akceptacją uwiarygadniać kolejnych stron scenariusza. Tak jak nie mam wpływu na setki ludzi - których codziennie mijam na ulicach - tak i tutaj - akceptuję ich jakimi są. Jeśli zabiła - to nie ma kanonu gestów obowiązkowych, coś takiego po prostu nie istnieje. To my - widzowie tysięcy filmów, mamy wyrżnięte w mózgach ścieżki powtarzalności typów zachowań pokazywanych nam w określonych sytuacjach. A tak naprawdę - ilu ludzi - tyle światów. Jeden by wył, druga by się zesikała, trzeci gapiłby się w okno 16 godzin bez ruchu. A Elena zrobiła porządek, zadzwoniła po doktora i opróżniła sejf. Świeczka nie czyni jej wiarygodną ale nie możemy wykluczyć takiego gestu, nawet u Antychrysta w postaci żwawej marioszki.

ptosiek

"A tak naprawdę - ilu ludzi - tyle światów"
Może więc jest tak, że w odniesieniu do ciebie jest w tych słowach wiele prawdy. Ja jednak napiszę z własnej perspektywy;
Obserwacja jest dla mnie tylko jednym z etapów odbioru dzieła (nie tylko filmowego), nie zaś ostatecznym celem. Czym zaś jest w tym wypadku obserwacja? Dla mnie , jako istoty silnie zakorzenionej w kulturze to proces daleki od beznamiętnej i pozbawionej refleksji "rejestracji" materiału.Bezradność nie powoduje automatycznie ,że jestem w stanie zaakceptować i zgodzić się na wszystko co proponuje reżyser. Analogicznie nie akceptuje również wielu ludzkich zachowań (to jak widzimy innych (jakimi chcą się wydawać) a jakimi są na prawdę to często dwie różne kwestie). Miara jaką posiadam to miara kultury i tradycji w jakiej się wychowałam, prawa jakie uznaje , własnego doświadczenia i zdobytej wiedzy . Moja recepcja dzieła jest zawsze obarczona tym ciężarem.
Z mojej perspektywy i mając na uwadze to co wcześniej napisałam relacje i zachowania postaci w "Elenie" często wydają mi się niewiarygodne. Nie rozumiem również co jest pozytywnego w odżegnywaniu się od sądu, reżyser prawdopodobnie nie jest nihilistą ;) (wnioskuję na podstawie wcześniejszych filmów) Co znaczy ,że nie stara się oceniać bohaterów skoro w istocie przedstawić może jedynie wizje będącą zawoalowaną mniej lub bardziej krytyką lub też afirmacją jakichś zjawisk społecznych , zachowań itp. To, że nie wnika w to głębiej i pozostawia nas na powierzchni wydaje mi się raczej hipokryzją.

ocenił(a) film na 2

XD skomplikowanej rodziny, której? I co w niej było skomplikowanego? Rozmnażające się bezmyślnie wszy, jedni i drudzy